Lalki z zespołem Downa - głupi żart czy edukacja?
Czy produkcja lalek z zespołem Downa, niewidomych lub po chemioterapii to wartościowy pomysł edukacyjny czy chory żart? Wielbiciele lalek uważają, że mogą one pomóc dzieciom.
Niepełnosprawne lalki są alternatywą dla upiększonych, wręcz nierealnych lalek w stylu Barbie czy Baby Annabel. W Europie i USA można kupić takie plastikowe „dzieci” z różnego rodzaju chorobami.
Helga Parks, jedna z niewielu osób produkujących lalki z zespołem Downa, podkreśla, że to nie pieniądze są jej motywacją (sprzedaje ok. 2000 lalek rocznie wartych 50 dolarów i jest w stanie zarobić 100 tys. dolarów rocznie). W Niemczech takie zabawki używane są w przedszkolach w celach edukacyjnych. Chodzi o to, by chore dzieci nie czuły się napiętnowane, a zdrowe uczyły się tolerancji i empatii.
Parks produkuje lalki w USA, założyła własną stronę internetową. Większość ludzi pozytywnie zareagowała na ten pomysł. Producentka wspomina swoją kuzynkę z zespołem Downa, która gdy spojrzała na "chorą" lalkę, powiedziała z uśmiechem: "To ja"._ Wzruszyłam się_- mówi Parks.
Teraz kobieta chce produkować m.in. „Chemo Friends” – lalki po chemioterapii, czyli łyse. Natomiast Donna Moore założyła firmę Downi Creations w Płd. Karolinie i produkuje osiem rodzajów lalek z zespołem Downa.