Łagodni dla sadystów
Wprawdzie od kilku lat rośnie liczba
skazanych za okrucieństwo wobec zwierząt, jednak sądy rzadko
orzekają kary bezwzględnego więzienia - pisze "Gazeta Wyborcza".
27.08.2003 | aktual.: 27.08.2003 06:50
Według krakowskiej sędzi, Jadwigi Osuchowej, wszystko zależy od tego, czy dany prokurator lub sędzia jest wrażliwy na cierpienia zwierząt.
Bywa i tak, że policjanci chcą wyperswadować zgłoszenie przestępstwa osobie, która do nich trafi - twierdzi Jadwiga Osuchowa, która kieruje też Krakowskim Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami. Podkreśla ona, że kiedyś tylko inspektorzy ochrony zwierząt zbierali dowody i zeznania, dziś natomiast wiele zależy od policji, która ma na głowie setki innych obowiązków.
Często przyczyną umorzeń spraw o znęcanie się nad zwierzętami jest, jak się to określa, "znikoma szkodliwość społeczna". To sygnał, że dzieje się coś złego. Brak kary to przyzwolenie na patologię - powiedział "GW" Filip Barche z warszawskiego stowarzyszenia Empatia, który od lat stara się zwalczać okrucieństwo wobec zwierząt.
Psycholog Ryszard Kulik podkreśla w komentarzu dla "Gazety", że agresja ma wspólne podłoże, niezależnie, kogo dotyczy. Ktoś, kto znęca się nad zwierzęciem, w innych sytuacjach może takie zachowania przenieść na ludzi - uważa Kulik. Jego zdaniem jednak lepszym pomysłem niż wsadzanie do więzienia byłaby praca na rzecz schronisk dla zwierząt.