Ładysz o Pavarottim: takiego głosu nie było i nie będzie
Jeden wielki smutek powstaje, bo przecież takiego głosu nie było i nie będzie - powiedział wybitny śpiewak operowy Bernard Ładysz na wieść o śmierci włoskiego tenora Luciano Pavarottiego. Artysta zmarł w wieku 71 lat.
06.09.2007 | aktual.: 06.09.2007 12:49
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/zmarl-luciano-pavarotti-6038674895180929g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/zmarl-luciano-pavarotti-6038674895180929g )
Zmarł Luciano Pavarotti
Dziś mówić na temat głosu i śpiewania to nie ma sensu, bo cały świat śpiewa i mikrofon śpiewa. A to był mikrofon sam w sobie. To był człowiek, który miał mikrofon, miał duszę, miał serce, miał po pierwsze głos - ocenił Ładysz, o którym Pavarotti powiedział przed jedynym koncertem w Warszawie, w 1995 roku, że "jego bas nie ma sobie równych".
Ładysz zastrzegł, że nie tylko głos decydował o wielkości Pavarottiego. Bo oprócz głosu trzeba być człowiekiem. Głosem można dać dużo albo nic nie dać. (...) Głos dostaje się od natury. Ale to jest mało, trzeba mieć jeszcze wnętrze, serce, uczucie. Ten człowiek miał w sobie wszystko: głos, moc, siłę, potęgę, uczucie, serce i dziesiątki innych rzeczy. To umarło, a jeżeli to umiera, to umiera wszystko - powiedział.
Kiedy umiera dobry aktor, to umiera wszystko, bo tego aktora czy tego śpiewaka nikt nie zastąpi - zaznaczył Ładysz. Na szczęście pozostały nagrania - dodał 85-letni artysta.