L.Wałęsa dla WP: mamy naprawdę powody do zadowolenia
Pytają mnie dziennikarze, dlaczego Platforma Obywatelska ma tak wysokie notowania, że mogłaby samodzielnie rządzić, a nawet, co ważniejsze, odrzucać weta prezydenckie. - Dlatego, że jest normalnie - odpowiadam. Nie wiem czy lepiej, czy gorzej, ale na pewno normalniej. I tego chcą Polacy, żeby spokojnie żyć, pracować i korzystać z szans, o których nie śniło się nikomu przed 20, 30 laty, a dla których wielu oddało życie. 64 lata temu.
31.07.2008 | aktual.: 31.07.2008 12:31
A poza tym mamy naprawdę powody do zadowolenia. Widać to wyraźniej z oddali, zagranicą – umownie, bo przecież nie ma granic (to też zresztą nieprawdopodobna sprawa i wielki nasz sukces). Czy dwadzieścia lat temu ktoś był w stanie uwierzyć w taką Europę i Polskę w jej centrum? Ostatnio byłem trzy dni we Włoszech. Potworny upał, lało się z człowieka niemiłosiernie, a jeszcze dodatkowo zgotowano mi gorące przyjęcie. I nikt nie pytał mnie o takie czy innej książki, o ataki na mnie małych ludzi. Pytali o nasz sukces, wskazywali nasze finezyjne zwycięstwo. Wspólnie zastanawialiśmy się, co dalej z Europą, jak nie stracić tej wielkiej szansy na pokojowe i dostatnie życie narodów przez kolejne pokolenia. I to powinno nas żywo interesować i maksymalnie angażować. Też jesteśmy w Europie gospodarzami, też mamy wiele do powiedzenia i zaoferowania.
Dlaczego więc mam się dziwić, ze Platforma z łatwością przekracza próg 50 procent. To tylko wyraz oceny rodaków wobec kompromitujących poczynań PiS, tego cyrku, który uprawia. Powagi! To, co wyprawiali ostatnio w Sejmie - to pokrzykiwanie, ubliżanie z żałosnymi uśmieszkami do kamery, żeby dobrze wypaść. Jawna kpina z Sejmu! Jakaż to perfidia. Już nie po raz pierwszy powiem – niech przeproszą i jak najszybciej odejdą. Na szczęście, nie musiałem tłumaczyć się z takich wybryków polityków tej opcji za granicą. Gospodarze pewnie przez zwykłą grzeczność o to nie pytali. A gdyby było komuś mało, to ci sami ludzie gotowi się w każdej chwili, na zawołanie partii, organizować igrzyska w terenie. PiS znów dał pokaz swojej miernoty w Sopocie. Nie twierdzę, że nie należy rozliczać i wyjaśniać nieprawidłowości. Ale nie można tego robić na ulicy i zabawą przed kamerą! Tylko to potrafią. Muszę się tu nawet zgodzić z posłem Wałęsą, którego poniosło – wreszcie dał wyraz swoim genom. Tacy ludzie, jak Kurski i inni szukają
tylko - na zlecenie partii, której sondaże lecą ciągle w dół – rozróby, rzucania błotem. W tym się najlepiej czują. Niech wióry lecą, zawsze się jakąś pieczeń dla siebie i dla partii upiecze. A tu zawód! Polacy dobrze widzą manipulację, przejrzeli ich na wylot. I jakby na złość PiS-owi dają Platformie ponad 50 procent. Tak trzymać! Nie dajmy się nabierać na niskie chwyty.
Oczywiście to 50 procent nie oznacza, że jest aż tak kolorowo i słodko. Zdarzają się rządzącym wpadki. Nie widać tylu efektów działania rządu, jak być miało. Mam nadzieję, że i na to czas przyjdzie. Wyborcy potrafią rozliczyć. Oj, potrafią! Kredyt zaufania ciągle jednak jest na wysokim poziomie. Nie straćcie tego, panie i panowie! Nie rozmieńcie na drobne. Sama miłość nie wystarczy. Nawet w najlepszej rodzinie. Trzeba w wielu miejscach zdecydowaniej zagrać. Ewidentna wpadka z ustawą medialną. To niebezpieczny sygnał dla rządzących. Porozumienie PiS z SLD to wcale nie taki egzotyczny sojusz. Dzieli ich wiele, ale łączy pęd do władzy. Zrobią dla niej wiele. To zrozumiałe w demokracji. Pod warunkiem, że władza nie służy tylko samej władzy, jak to jedni i drudzy udowadniali. Tym bardziej, gdy dostaje się ona w ręce nieodpowiedzialnych ludzi, którzy ani budować, ani współpracować nie potrafią, czemu dawali po wielokroć wyraz, jak w latach 2005-2007. A teraz dobitnie w działaniach bastionu PiS przy Krakowskim
Przedmieściu w Warszawie.
Wolę nie roztaczać czarnych scenariuszy. Wolę cieszyć się, tym, co mamy. Byłem wczoraj w Warszawie. Jadę samochodem, zerkam przez okno. Zaskoczony byłem ładnymi widokami, wyremontowanym domami, uporządkowaniem. - Pan mnie chyba wieziesz najładniejszymi drogami - mówię do kierowcy. - Nie, panie prezydencie, najkrótszą drogą – słyszę odpowiedź. No to rzeczywiście widzę postęp. Naprawdę dzieją się pracą wielu ludzi, zwykłych Polaków, cuda na naszych oczach. A jeszcze wyraźniej widać je z oddali i z dystansu czasowego. Z perspektywy 64 lat wstecz. To właśnie 64 lata temu, pewnie o tej porze młodzi ludzie nerwowo planowali Godzinę W następnego dnia. Mieli marzenia, pragnienia wzniosłe i zwykłe ludzkie plany na życie. Gotowi byli oddać za nie życie. I wielu oddało. Żal, że nie zobaczyli tej Warszawy, tej Polski. Bez ich marzeń i walki też takie by nie były. I nie wspominam kolejnej rocznicy Powstania Warszawskiego, żeby rozdrapywać rany, roztaczać ból, wspominać tragedię, ale po to, żeby widzieć lepiej i szanować
dzień dzisiejszy, to, co nam się udało, także dlatego, że ktoś kiedyś odważył się o tym marzyć. A odważyło się wielu. Cześć ich pamięci!
Prezydent Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski