ŚwiatKwitnienie bambusów ściągnęło hordę szczurów

Kwitnienie bambusów ściągnęło hordę szczurów

W indyjskim stanie Mizoram trwa walka na śmierć i życie - mieszkańcy wybijają tysiącami szczury, które przybyły zwabione rzadkim kwitnieniem bambusów i pustoszą pola ryżowe.

Kwitnienie bambusów ściągnęło hordę szczurów
Źródło zdjęć: © AFP

Najpierw przez lasy Mizoramu przewinęły się stada i hordy szczurów, pałaszując owoce dzikich bambusów. Bambus kwitnie co 48 lat, dając małe zielone owocki. Szczury mnożyły się; tam gdzie wyżarły owoce bambusów, rzuciły się na pola uprawne.

Kwitnienie bambusów osiągnie szczyt w przyszłym roku, ale i tak już stało się przyczyną nieszczęść. Według ekspertów bogate w białko owoce bambusa zwiększają możliwości reprodukcyjne szczurów.

Nasze starania o wybicie szczurów obejmują 150 wiosek; jak dotąd wieśniacy zabili około 200 tysięcy sztuk, stosując truciznę i lokalnie wyrabiane pułapki - powiedział starszy rangą stanowy urzędnik ds. rolnictwa James Lalsiamliana.

Wokół stolicy stanu, Aizawl, i w dwóch innych okręgach porośniętych bambusowymi lasami szczury najbardziej dają się we znaki. Zabijanie szczurów potrwa do połowy grudnia, aż do końca zbiorów - poinformował Lalsiamliana.

Ostatnim razem bambusy zakwitły w 1959 roku. Przybyłe wówczas za owocami armie szczurów spustoszyły pola ryżowe w całym regionie, co doprowadziło do poważnych braków żywności, a to z kolei wywołało bunt przeciwko indyjskiej władzy w graniczącym z Birmą i Bangladeszem Mizoramie. Rewolta trwała aż do 1986 roku; zginęło w niej około trzech tysięcy ludzi.

Miejscowi nazywają głód, który przychodzi po kwitnieniu bambusów, mautum, co w ich języku znaczy bambusowa śmierć. W 1959 roku władze w Delhi potraktowały ostrzeżenia przed klęską głodu jako wyraz plemiennych zabobonów.

Mam nadzieję, że tym razem rząd jest dobrze przygotowany, by zmierzyć się z ewentualnymi brakami żywności; ostatnim razem był milczącym świadkiem cierpień - powiedział w rozmowie z Aizawl emerytowany urzędnik stanowy Laldinkmawia Sailo.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)