Kwaśne deszcze i ubytek ozonu towarzyszyły największemu wymieraniu
Pod koniec permu, około 250 mln lat temu, doszło do największego globalnego wymierania w dziejach Ziemi. Najnowsze badania przynoszą szczegóły tego dramatycznego okresu.
Pod koniec permu na Ziemi wymarło około 90 proc. gatunków morskich i ponad 70 proc. lądowych. Musiały minąć długie miliony lat, zanim życie na Ziemi odrodziło się w pełni.
Część naukowców uważa, że decydującym czynnikiem w wymieraniu permskim były rozległe procesy wulkaniczne na obszarze Syberii. Najnowsze badania, opublikowane na łamach pisma "Geology", wskazują, że atmosferyczne skutki tych erupcji były katastrofalne.
W oparciu o modelowanie komputerowe zespół kierowany przez Benjamina Blacka z Massachusetts Institute of Technology określał wpływ gazów emitowanych przez wulkany na stan atmosfery.
Zdaniem naukowców do atmosfery dostały się zarówno duże ilości dwutlenku węgla, jak i dwutlenku siarki, które wróciły na powierzchnię i do wód w postaci kwaśnych deszczy. Miały one negatywny wpływ na kondycję roślin i zwierząt. Z kolei związki fluoru mogły doprowadzić do globalnego ubytku ozonu.
Jak donoszą naukowcy, aktywność wulkaniczna była prawdopodobnie epizodyczna. Zasadniczo na wymieranie wpływ miały następstwa tej aktywności, a więc zmiany poziomu zakwaszenia, promieniowanie ultrafioletowe czy ocieplenie klimatu wywołane emisją gazów cieplarnianych.
Zobacz więcej w serwisie pogoda. href="http://wp.pl/">