Kwarantanna w kanadyjskim pociągu po śmierci pasażerki
Jedna osoba nie żyje, a dziesięć cierpi na objawy podobne do grypy po wybuchu tajemniczej choroby w pociągu w kanadyjskiej prowincji Ontario; pociąg objęto kwarantanną - podały kanadyjskie media. Jak mówi szef regionalnych służb medycznych, "to może być choroba podobna do SARS". Pociąg jechał z Vancouver do Toronto.
Do osady Foleyet, niedaleko górniczego miasta Timmins, ok. 600 km na północny zachód od Ottawy, wysłano karetki.
Rzeczniczka VIA Rail Catherine Kaloutsky potwierdziła, że jedna osoba zmarła. Policja poinformowała, że zmarła kobieta wraz z małą grupą turystyczną wsiadła w miejscowości Jasper w prowincji Alberta.
Jedna osoba została helikopterem przetransportowani do szpitala. Jak mówi Steve Trinier, szef regionalnych służb medycznych, człowiek ten jest w stanie "stabilnym". Inni pasażerowie z lżejszymi objawami zostali przewiezieni karetkami do szpitala w Timmins.
Według władz, w pociągu objętym kwarantanną jest 260 pasażerów i 30 członków załogi.
Do pociągu wpuszczany jest jedynie personel medyczny w pełnym zabezpieczeniu. Wydaje się, że choroba pojawiła się w dwu wagonach.
SARS to choroba, powodowana przez odkryty niedawno wirus SARS. Początkowe objawy zachorowania przypominają grypę. Według danych WHO, od momentu wystąpienia pierwszych przypadków SARS w listopadzie 2002 roku do maja 2003 r. w Kanadzie zachorowało 149 osób, 22 zmarły.