Kwadratura promila
Za własne pieniądze rujnują sobie zdrowie,
za publiczne, czyli nasze, lekarze je reperują. Pogotowie i
szpitale w Olsztynie wydają na pomoc alkoholikom miliony złotych.
I nie ma sposobu, żeby to zmienić - alarmuje "Gazeta Olsztyńska".
16.10.2006 | aktual.: 16.10.2006 00:29
W sumie jest ich w Olsztynie około 200. Leżaki, pokemony - personel medyczny pogotowia i Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych olsztyńskich szpitali nazywa ich różnie. Niektórzy są już jak starzy, niekoniecznie dobrzy, znajomi. Każdemu z nich należy się jednakowe traktowanie i opieka.
Sobotnie popołudnie. Karetka przywozi z al. Warszawskiej do SOR Polikliniki MSWiA 50-letniego mężczyznę. Rozbita głowa, spuchnięte, zakrwawione usta. Z kilku metrów czuć odór alkoholu. Ten i tak nie jest najgorszy. Mieliśmy takiego, co się chyba kilka tygodni nie mył- opisują sanitariusze, patrząc na siedzącego w wózku pijanego pacjenta. Chodnik... No piłem... Nic mi nie jest - bełkocze mężczyzna. Jest przed badaniami. A będzie ich sporo.
W tym przypadku na badania i leki trzeba będzie wydać około 600 zł, plus dowóz karetką - jakieś 200 zł. Najgorzej, jak mamy potrąconego pijaka lub pijanego kierowcę po wypadku. To może kosztować kilka, czasami kilkadziesiąt tysięcy złotych - szacuje dr Abramczyk.
Takich pacjentów do Polikliniki trafia miesięcznie średnio około 50. Podobnie jest na SOR w Szpitalu Wojewódzkim. Część to są stali bywalcy -trochę ich podkurujemy i wypuszczamy. Wracają po jakimś czasie w takim samym stanie- mówi dr Marzena Kulis, szefowa SOR SW w Olsztynie. Czasami są agresywni, atakują pielęgniarki. W Szpitalu Wojewódzkim było już kilka takich przypadków.
Koszty leczenia wszystkich alkoholików są trudne do obliczenia. Lekarze mówią jednak, że idą w miliony złotych. -> Nam pochłaniają nawet 20% całego budżetu oddziału - szacuje dr Jarosław Parfianowicz, szef SOR w poliklinice. To jest jakieś pół miliona złotych. (PAP)