PolskaKusznierewiczowie wygrali proces z "Życiem na gorąco"

Kusznierewiczowie wygrali proces z "Życiem na gorąco"

Wydawca tygodnika "Życie na gorąco" ma przeprosić znanego sportowca Mateusza Kusznierewicza i jego żonę Agnieszkę oraz zapłacić im łącznie 65 tys. zł za podanie w 2002 r. nieprawdziwej informacji, że rzekomo oczekują dziecka i wkroczenie w ich prywatność - orzekł Sąd Najwyższy.

11.04.2006 | aktual.: 11.04.2006 14:45

Chodzi o publikację ze stycznia 2002 r., gdy tygodnik zamieścił na okładce zdjęcie Kusznierewicza i Agnieszki Guzy, opatrując je tytułem "Ślub już wkrótce". Wewnątrz pisma donoszono, że sportowiec spodziewa się dziecka i że żyje ze swą dziewczyną w konkubinacie (obecnie są małżeństwem). Publikacja posłużyła do reklamy pisma w telewizji - jak wyliczono, spoty reklamowe publikowano przez tydzień 14 razy w różnych kanałach tv.

Sportowiec ze swą ówczesną narzeczoną, która jest zarazem jego menedżerem, pozwali pismo i wydawcę za bezprawne naruszenie ich prywatności i podanie nieprawdziwej informacji o rzekomej ciąży. W pozwie argumentowano, że "prasowa ciąża" przysporzyła im przykrości wśród znajomych, którzy dając wiarę rewelacjom tygodnika komentowali całą sprawę w sposób niepochlebny dla pary.

W I instancji Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał rację powodom i nakazał tygodnikowi czterokrotnie zamieścić przeprosiny w TVP1 oraz wpłacić po 75 tys. zł zadośćuczynienia Mateuszowi Kusznierewiczowi i jego obecnej żonie, Agnieszce. II instancja obniżyła wyrok nakazując wydawcy tygodnika wypłacenie 15 tys. zł Agnieszce i 10 tys. zł Mateuszowi Kusznierewiczowi oraz przeproszenie ich w telewizji raz, a nie cztery razy.

Kasację od tego orzeczenia złożył pełnomocnik Kusznierewiczów, mec. Maciej Ślusarek. We wtorek przekonywał Sąd Najwyższy, że zadośćuczynienie powinno być dla wydawcy sumą, która w przyszłości wpłynie na jego decyzje dotyczące naruszania dóbr innych osób, w przeciwnym razie rządzące się zasadami komercyjnymi media nie odczują dolegliwości tego zadośćuczynienia. Dodał, że na samą reklamę numeru z artykułem o Kusznierewiczu wydawca "Życia na gorąco" wydał co najmniej 350 tys zł.

10-20 tysięcy może kosztować jedno kompromitujące kogoś znanego zdjęcie paparazziego - mówił mec. Ślusarek twierdząc, że zasądzone sumy powinny skłaniać kolorowe pisma do zaprzestania tej praktyki i szukania innych metod zwiększania poczytności ich tytułów prasowych.

Reprezentujący pozwany tygodnik mec. Andrzej Zaleski podkreślał natomiast "edukacyjną rolę mediów". Jako przykład podał właśnie osobę Kusznierewicza - znanego żeglarza i medalisty olimpijskiego, który, jak mówił adwokat, powinien stanowić wzór do naśladowania dla innych, także młodych ludzi. Tymczasem on sam odsłonił przed prasą swoje prywatne życie, opowiadał o tym, jak żyje w konkubinacie. Tygodnik stawiał więc pytania: czy nie czas na ślub, czy dziecko nie jest w drodze? - mówił mec. Zalewski.

Już po rozprawie mec. Ślusarek mówił dziennikarzom, że Kusznierewiczowie po, a nie przed publikacją w "Życiu na gorąco", rozmawiali z prasą o swoim wspólnym mieszkaniu.

Sąd Najwyższy potwierdził, że tygodnik naruszył prawo do prywatności tej pary i przekroczył prawo, pisząc nieprawdę o ciąży. Uznał, że zadośćuczynienie powinno wynosić 35 tys. zł dla Agnieszki i 30 tys. zł dla Mateusza Kusznierewicza, a przeprosiny powinny być czterokrotne, tak jak uznał to sąd w I instancji.

Sędzia Marek Sychowicz podkreślił w ustnym uzasadnieniu wyroku, że zasądzone w niższej instancji kwoty 10 i 15 tys. zł zadośćuczynienia w warunkach komercyjnie funkcjonującej prasy żyjącej z reklam, było nieadekwatne do dzisiejszej rzeczywistości - stąd podniesienie tej kwoty.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)