Polska"Kurtyka wiedział, że eliminuje Przewoźnika"

"Kurtyka wiedział, że eliminuje Przewoźnika"

Kandydat na szefa IPN Janusz Kurtyka
wiedział, że dokument przekazany z kierowanego przez niego
krakowskiego oddziału Instytutu wyeliminuje jego konkurenta
Andrzeja Przewoźnika z konkursu na prezesa IPN, pisze "Gazeta
Wyborcza".

Wykluczenie Przewoźnika z konkursu to cień na kandydaturze Kurtyki, którego ostatnio wybrał Sejm. Kurtyka wielokrotnie mówił, że nie miał żadnego wpływu na to, że 5 lipca, przed przesłuchaniami kandydatów, w "Rzeczpospolitej" ukazała się publikacja obciążająca Przewoźnika.

Tymczasem z informacji "Gazety" wynika, że przed tą publikacją Kurtyka poinformował telefonicznie prezesa IPN prof. Leona Kieresa o możliwym skandalu. Przyznał, że kierowany przez niego krakowski oddział Instytutu udostępnił notatkę kaprala SB Kosiby z informacją, że Przewoźnik był agentem. Notatkę dostał działacz PO Zbigniew Fijak, który przekazał ją dziennikarzom.

Kurtyka wiedział, że Fijak upubliczni notatkę i usprawiedliwiał się przed Kieresem, że nie ma z tym nic wspólnego. Ubolewał, że źle się stało i że Przewoźnik będzie miał przez to kłopoty. Prof. Kieres potwierdza, że kiedy Fijak dostał dokumenty, Kurtyka poinformował go o tej sprawie.

W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" prof. Kieres przyznaje: - Rzeczywiście, dwa dni po udostępnieniu dokumentów Fijakowi Janusz Kurtyka zadzwonił do mnie, informując o tym fakcie i mówiąc, że będzie chyba problem. Zareagowałem bardzo ostro, uznałem, że być może zachowane zostały wszystkie procedury, ale ze względu na to, że pan Przewoźnik kandyduje na prezesa IPN, ta sprawa nabierze wymiaru publicznego. Gotowy jestem przed marszałkiem Senatu i senatorami złożyć jak najbardziej obszerne wyjaśnienia w tej sprawie - mówi Kieres.

Pytany, dlaczego o sprawie mówi dopiero teraz, ustępujący szef IPN wyjaśnia: - Wcześniej nie pytano mnie o to. Gdy pytanie pada, uczciwość nie pozwala mi dłużej milczeć.

To nie jedyna wątpliwość co do prawdziwości relacji Kurtyki w sprawie Przewoźnika, którego niedawno Sąd Lustracyjny oczyścił z zarzutu współpracy z SB. Poniedziałkowy "Newsweek" ujawnił, że zgodę na otrzymanie materiałów na temat Przewoźnika Fijak dostał nie - jak twierdzi Kurtyka - w grudniu 2004, ale 21 czerwca 2005, miesiąc po deklaracji Przewoźnika o tym, że wystartuje w konkursie na prezesa IPN. Potwierdziły to również poniedziałkowe "Wiadomości".

Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz powiedział "Wiadomościom": - Nie może być żadnych wątpliwości co do moralności kandydata.

A właśnie od zgody Senatu zależy, czy Kurtyka zostanie prezesem, konkluduje "Gazeta Wyborcza". (PAP)

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)