Kurski: w polityce trzeba dokonać wyboru - mieć czy być
- W polityce trzeba kalkulować, czy być, czy mieć. Nie wszystko koncentruje się wokół ekonomii, nie wszystko jest pieniędzmi. Liczą się również wartości i myślę, że gest prezydenta jest rozsądnym kompromisem między wartościami, które symbolizuje Dalajlama XIV, a pewną roztropnością polityczną - powiedział w programie "Sygnały Dnia" o spotkaniu Lecha Kaczyńskiego z Dalajlamą poseł Prawa i Sprawiedliwości Jacek Kurski.
11.12.2008 | aktual.: 11.12.2008 12:01
"Sygnały Dnia":W środę wieczorem odbyło się spotkanie prywatne bez kamer Lecha Kaczyńskiego z Dalajlamą, duchowym przywódcą Tybetańczyków. No i Jerzy Szmajdziński, wicemarszałek Sejmu mówi, że polska delegacja KGHM jest teraz w Chinach i zobaczymy, jaka będzie ich reakcja. Innymi słowy – że rozmawiając z Dalajlamą musimy sobie zdawać sprawę, że poniesiemy, możemy ponieść przynajmniej pewne konsekwencje gospodarcze takich gestów.
Jacek Kurski: No, to jest kalkulacja, czy w polityce być, czy mieć. Nawet tutaj stosując pewną grę słów w przypadku marszałka Szmajdzińskiego, czy być, czy mieć miedź, prawda? Nie wszystko w polityce koncentruje się wokół ekonomii, nie wszystko jest pieniędzmi. Liczą się również wartości i myślę, że gest prezydenta jest rozsądnym kompromisem między wartościami, zachowaniem i obroną wartości, przywiązania do zasad wolności, niepodległości Tybetu, które symbolizuje Dalajlama XIV, a pewną roztropnością polityczną. Stąd pewien prywatny charakter tej wizyty i popieram tutaj zdecydowanie gest pana prezydenta.
Gest bez kamer jednak, spotkanie prywatne, tak jakby politycy próbowali jednocześnie wykonać gest i nie ponieść za daleko idących konsekwencji tego gestu.
- Ale na tym polega polityka. Myślę, że jednak tutaj wartości były przed strachem. Przypomnę i zalecam porównanie z innym gestem ważnego polskiego polityka – ponad miesiąc temu Donald Tusk był w Chinach i powiedział rzecz zupełnie skandaliczną: że Polska i Chiny wyznają wspólne wartości. Polska, która ma za sobą skuteczny marsz przez pokojową rewolucję do demokracji, i Chiny, które jeszcze dzisiaj zmuszają kobiety do aborcji, które represjonują katolików. Więc taka wypowiedź Donalda Tuska – zupełnie skandaliczna i niepotrzebna – była jednak zbyt dużym gestem i ustępstwem, natomiast gest pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego jest właśnie rozsądnym kompromisem między wartościami a polityką.
Przy okazji warto zwrócić uwagę, jak działają niektóre polskie media. Sądzę, że gdyby coś takiego jak Donald Tusk w Chinach, powiedział na przykład Jarosław Kaczyński jako premier, to już zamykam oczy i widzę te masakrujące, wielominutowe materiały w TVN pokazujące, jak czołgi Tienanmen rozjeżdżają studentów i pod tym bon mot ówczesnego premiera, gdyby to powiedział Jarosław Kaczyński, o wspólnych wartościach i to przeplatanych pięknymi zdjęciami z rewolucji "Solidarności". Po tygodniu takiej kampanii nikt w Polsce nie miałby wątpliwości, że premier się nie nadaje i że kompromituje nas za granicą. Ale ponieważ powiedział to Donald Tusk, to przeszło to zupełnie bez echa.
W związku z czym wolę uczciwe i takie pełne wartości gesty prezydenta Lecha Kaczyńskiego niż faryzeizm wypowiedzi Donalda Tuska.