Kurski: nie udzielili mi głosu
Poseł PiS Jacek Kurski złożył w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez przewodniczącego Rady Miasta Sopotu Wieczesława Augustyniaka, który podczas sesji 29 lipca nie dopuścił posła PiS do głosu.
11.08.2008 | aktual.: 11.08.2008 15:17
Zdaniem Kurskiego, zachowanie przewodniczącego Rady Miasta Sopotu kwalifikuje się jako przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków i stanowiło uniemożliwienie wykonywania mandatu posła.
Sprawa ma charakter precedensowy i wymowę ustrojową i nie chodzi tu o żadną rywalizację PiS-u z Platformą i bieżącą walkę polityczną. Chodzi o prawa posłów do kontrolowania i obrony interesów ludności w relacji z samorządem - powiedział dziennikarzom Kurski po wyjściu z prokuratury.
Sesja, na której Augustyniak nie zgodził się na zabranie głosu przez Kurskiego, poświęcona była tzw. aferze sopockiej z udziałem prezydenta tego miasta Jacka Karnowskiego.
Na początku lipca trójmiejski biznesmen i członek PO Sławomir Julke zawiadomił prokuraturę o tym, że w marcu tego roku Karnowski zażądał od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań w zamian za pomoc w uzyskaniu zgody na dobudowanie piętra na jednej z sopockich kamienic.
Sprawę domniemanej korupcji prowadzi gdańskie biuro do spraw przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej.
Julke przekazał prokuraturze nagranie z rozmowy, jaką odbył z Karnowskim w marcu. Biznesmen był już wielokrotnie przesłuchiwany, odmawia jednak ujawnienia szczegółów przesłuchań. Zarząd PO wykluczył Julkego z partii.
Karnowski nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że rozbudowa kamienicy miała być wspólną inwestycją: jego i zaprzyjaźnionego z nim wówczas Sławomira Julkego. Prezydent Sopotu zrezygnował z członkostwa w PO i udał się na urlop. Po jego zakończeniu wrócił do pracy w magistracie. Karnowski nie był jeszcze przesłuchiwany.
Poseł PiS argumentował, że chciał zabrać głos na początku sesji Rady Miasta Sopotu, aby zgłosić do porządku obrad wniosek o podjęcie uchwały, w którym radni zobowiązaliby Karnowskiego do złożenia urzędu w przypadku postawienia mu zarzutów prokuratorskich.
W tym kontekście zabranie przez mnie głosu na końcu sesji było kompletnie bez sensu. Poza tym poseł nie ma obowiązku czekać 7-8 godzin, bo tyle trwają sesje samorządów, na to by zabrać głos na sesji - dodał poseł PiS.
Kurski pytany o to, czy będzie składał zawiadomienie do organów ścigania przeciwko gdańskiemu podróżnikowi Romualdowi Koperskiemu, który obrzucił go jajkami, powiedział, że skłonny jest mu to wybaczyć, ale sprawą, mimo wszystko, powinien zainteresować się wymiar sprawiedliwości.
Powinno to mieć ciąg dalszy, bo jeśli nie będzie reakcji na atak na posłów, to dzisiaj jajko, a jutro kamień - wyjaśnił Kurski.
Zdaniem posła PiS, mężczyzna powinien być natychmiast zatrzymany przez policjantów, a sprawa skierowana do sądu 24-godzinnego z zarzutem naruszenia nietykalności cielesnej parlamentarzysty.
Do incydentu doszło podczas wiecu solidarności z narodem gruzińskim przed konsulatem Rosji w Gdańsku.
W pewnym momencie do pikietujących podszedł znany gdański podróżnik, organizator rajdu transsyberyjskiego, Romuald Koperski i rzucił jajkami w głowę Kurskiego. Pikietujący natychmiast otoczyli mężczyznę i zaczęli krzyczeć na niego "prowokator", "agentura", "pachołek Rosji" i "paszoł won". Po kilkuminutowej, ostrej wymianie zdań z obu stron Koperski przeszedł na drugą stronę ulicy, gdzie został wylegitymowany przez policjantów.
Koperski tłumaczył dziennikarzom, że demonstranci nie mają żadnego pojęcia o sytuacji w Gruzji.