PolskaKurski ma przeprosić wiceprezydenta Sopotu

Kurski ma przeprosić wiceprezydenta Sopotu

Sąd Okręgowy w Gdańsku orzekł, że poseł PiS Jacek Kurski ma przeprosić wiceprezydenta Sopotu Pawła Orłowskiego, kandydata PO do Sejmu. Chodziło o wypowiedzi Kurskiego związane z działaniami CBA. Sąd poparł w całości złożony w trybie wyborczym wniosek kandydata PO. Kurski zapowiedział, że odwoła się od decyzji sądu.

16.10.2007 20:35

We wniosku wiceprezydent Sopotu wystąpił też, by sąd zakazał Kurskiemu rozpowszechniania nieprawdziwych - zdaniem Orłowskiego - informacji m.in. o tym, że wiceprezydent Sopotu miał odmawiać współpracy z CBA w sprawie udostępnienia danych dot. sprzedaży gminnych nieruchomości oraz tego, że w związku z rzekomą niemożnością dostarczenia danych dla CBA rodzi się podejrzenie, że Orłowski ma coś do ukrycia.

Kurski ma przeprosić Orłowskiego listem poleconym, a także opublikować oświadczenia w lokalnym dodatku "Gazety Wyborczej", w gazecie "Dziennik Bałtycki" a także na stronie internetowej PiS.

Poseł PiS zapowiedział, że odwoła się od tego wyroku, który jest, według niego, skandaliczny.

Czuję się jak bohater powieści "Proces" Franza Kafki. Mam nakaz przeproszenia człowieka, którego nie znam, na oczy do czasu procesu nie widziałem, którego nazwiska nigdy w życiu nie wymieniłem. To absolutny skandal, nic na temat pana Orłowskiego nie mówiłem - powiedział Kurski.

Dodał, że jeśli rzeczywiście trwa w Polsce walka z korupcją to powinien ten proces wygrać, bowiem protestuje przeciwko "wściekłemu atakowi" liderów PO i prezydentów Gdańska a przede wszystkim Sopotu na działania CBA. To skandal, jeśli wymiar sprawiedliwości włącza się jako strona i próbuje wpłynąć na wynik wyborów - ocenił polityk PiS.

Kurski podczas konferencji prasowej 9 października odnosząc się do działań CBA m.in. mówił, że według niego, szczególnie bulwersujące jest stanowisko samorządów Gdańska i Sopotu dotyczące czasu zestawienia danych, o które prosi CBA. Z ust m.in. wiceprezydenta Sopotu można usłyszeć, że wymaga to czasu aż do kwietnia, a w niektórych przypadkach do listopada 2008 r. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że to jest nonsens - mówił.

Według niego, zestawienie można zrobić w ciągu kilku tygodni. Jeśli tylko jest porządek w papierach. Jeżeli ktoś nie ma nic do ukrycia, to ma porządek w papierach (...) Jeżeli ktoś zasłania się tysiącami mieszkańców Trójmiasta, niemożnością dostarczenia najprostszych danych, rodzi się podejrzenie, że ma się coś do ukrycia - zaznaczał.

CBA wystąpiło o dokumenty dotyczące sprzedaży nieruchomości do urzędów miejskich Gdańska, Gdyni i Sopotu. CBA poinformowało, że "absolutnie nie interesuje się danymi osobowymi osób, a jedynie ewentualnymi nieuczciwymi poczynaniami samorządowców". Zaprzeczyło, jakoby zamierzało wykorzystać dokumenty, o których mowa, w kampanii wyborczej.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)