PolskaKuriozum na Strajku Kobiet. Policja "spacyfikowała drabinkę"

Kuriozum na Strajku Kobiet. Policja "spacyfikowała drabinkę"

Do groteskowej sytuacji doszło podczas sobotniego Strajku Kobiet, który przeszedł ulicami Warszawy. Funkcjonariusze, chcąc zablokować przejście protestującym, musieli rozebrać dziecięcą zjeżdżalnię. Nietypową sytuację na zdjęciach uwiecznił fotograf Mikołaj Kiembłowski.

Strajk Kobiet w Warszawie. Policja "przejęła" zjeżdżalnię, żeby odciąć drogę ucieczki protestującym
Strajk Kobiet w Warszawie. Policja "przejęła" zjeżdżalnię, żeby odciąć drogę ucieczki protestującym
Źródło zdjęć: © Fotografia Mikołaj Kiembłowski | Mikołaj Kiembłowski

Do niecodziennych scen doszło podczas sobotniego protestu Strajku Kobiet, który odbył się w ramach obchodów 102. rocznicy uzyskania przez Polki praw wyborczych.

- To był dość dziwny moment demonstracji. Policja odcięła kordonem skrzyżowanie Waryńskiego-Nowowiejska, ale sporej grupie (oraz mi) udało się podwórkami wyjść na tył kordonu. W odpowiedzi na to policja wstawiła kolejne dwa kordony, odcinając Nowowiejską między Waryńskiego i pl. Zbawiciela. - opowiada w rozmowie z WP Mikołaj Kiembłowski.

Strajk Kobiet w Warszawie. Policja "spacyfikowała drabinkę"

Jak wspomina fotograf, w miejscu, gdzie protestujący próbowali przedostać się na drugą stronę płotu i ruszyć dalej szybko pojawili się kolejni funkcjonariusze. - Na początku było tam dosłownie trzech policjantów. W radio słyszałem, że jeden z nich wołał o wsparcie, bo ogólnie przez płot skakało sporo ludzi.

Strajk Kobiet. Policja weszła w tłum. Doszło do szarpaniny

Część protestujących, do pokonania ogrodzenia postanowiła wykorzystać dziecięcą zjeżdżalnię. - Ciężko mi stwierdzić skąd drabinka się tam wzięła, aczkolwiek myślę, że koło 20 osób mogło nią wyjść, całość działa się dość szybko - mówi WP fotograf. Po chwili na miejsce przybyli kolejni funkcjonariusze, którzy dokonali "ostatecznej pacyfikacji drabinki".

Strajk Kobiet może liczyć na wsparcie mieszkańców Warszawy

Po tym, jak policja odcięła protestującym dostęp do płotu, tłum wycofał się podwórkiem. - Odcięli przejście tarczami i pilnowali, żeby nikt nie przechodził, jeden mężczyzna kłócił się z nimi, bo nie zdążył przeskoczyć za żoną - mówi nam fotograf.

Na pytanie, czy odcinanie drogi protestującym jest skutecznym rozwiązaniem, Mikołaj Kiembłowski wskazuje na wsparcie ze strony mieszkańców. – Można powiedzieć, że odcinając przejście, policjanci świetnie urozmaicają zabawę, bo praktycznie zawsze znajdzie się ktoś, kto otworzy bramę na swoje podwórko i pozwoli iść dalej.

- Policja, poza pierwszym dniem, gdzie w sumie nie było jasne co dokładnie zrobić, do pewnego momentu zabezpieczała marsze. Od kilku protestów jednak dostali nowe, polityczne, rozkazy, i w myśl nich działają, a nie negocjują, tylko psując swój wizerunek - podsumowuje fotograf.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (217)