Kurczuk wystąpił do Sejmu o uchylenie immunitetu Jagielle


Prokurator Generalny Grzegorz Kurczuk
wystąpił do marszałka Sejmu z wnioskiem o uchylenie
immunitetu świętokrzyskiemu posłowi SLD Andrzejowi Jagielle.
Prokuratura ma zastrzeżenia do policji, że nie ujawniła, iż
wykryła przeciek informacji.

Kurczuk wystąpił do Sejmu o uchylenie immunitetu Jagielle
Źródło zdjęć: © PAP | Przemek Wierzchowski

07.07.2003 | aktual.: 07.07.2003 13:13

Kurczuk powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej, że poseł, "któremu zależy na pełnym i szybkim wyjaśnieniu sprawy, może sam zrzec się immunitetu". Jako członek SLD dodał, że_ "tą sprawą powinny się zająć pokongresowe gremia partyjne, bo nie ma w SLD miejsca dla ludzi, którzy przynoszą wstyd tej partii"_.

Jagiełło "musi zobaczyć"

Tymczasem w poniedziałek Jagiełło przyjechał do Prokuratury Okręgowej w Kielcach, gdzie chciał zostać przesłuchany jako świadek w śledztwie dotyczącym uprzedzenia przez niego dwóch świętokrzyskich samorządowców o zamiarze ich aresztowania. Przed wejściem do gmachu oświadczył dziennikarzom, że "jeśli będzie taka potrzeba, zrzeknie się immunitetu". Dodał, że czuje się całkowicie niewinny; nie miał tajnych informacji i nie ostrzegał o działaniach policji.

"Nie może być poważnych dowodów, bo nic się nie działo" - oświadczył w Kielcach poseł Jagiełło. Pytany, czy dzwonił do starosty Mieczysława S. przed jego aresztowaniem, odpowiedział: "Nie wiem, muszę to zobaczyć. Wy wiecie więcej, niż ja".

Poseł został wezwany do prokuratury 30 czerwca, miał zeznawać w charakterze świadka. Prokurator Okręgowy Aleksandra Tomaszewska poinformowała, że ze względu na upublicznienie w prasie informacji na ten temat w niedzielę prokuratura wystąpiła o uchylenie immunitetu posła i nie będzie on zeznawał jako świadek, a dopiero wtedy, gdy po ewentualnym uchyleniu mu immunitetu będzie przesłuchany jako podejrzany. Na taką decyzję wpłynęło m.in. przesłuchanie w śledztwie ws. przecieku dwóch starachowickich samorządowców.

Kurczuk poinformował, że po uchyleniu immunitetu prokuratura chce posłowi postawić zarzuty utrudniania śledztwa, za co grozi kara więzienia od 3 miesięcy do 5 lat.

"Przesłuchiwanie Jagiełły jako świadka nie miałoby teraz żadnego sensu, bo jeśli prokuratura chce postawić mu zarzut, to wcześniejszy protokół jego przesłuchania na nic by się nie przydał. W sensie prawnym on przestaje istnieć" - tak Kurczuk wyjaśniał taktykę śledztwa, przyjętą przez prokuraturę.

Dlaczego policja nie informowała o "przecieku"

Zastępca Prokuratora Generalnego Kazimierz Olejnik ujawnił z kolei, że policja nie poinformowała prokuratury o tym, iż w śledztwie dotyczącym gangu ze Starachowic doszło do przecieku informacji.

Olejnik zastrzegał, że nie może ujawnić wszystkiego, co zebrała prokuratura w prowadzonym śledztwie.

"Głównym celem prokuratury jest ustalenie, gdzie i w jaki sposób doszło do wycieku informacji tajnych. Chcę przy tym podkreślić, że niebezpieczeństwo, na jakie zostali narażeni pracujący pod przykryciem policjanci z CBŚ, którzy rozpracowywali starachowickie środowisko przestępcze i od kilku miesięcy dokonywali tam tzw. zakupu kontrolowanego broni, materiałów wybuchowych oraz narkotyków, było realne" - powiedział.

Olejnik poinformował jednocześnie, że w wyodrębnionym śledztwie zostali przesłuchani policjanci z Centralnego Biura Śledczego, a także Komendant Główny Policji i kierownictwo CBŚ. Przyznał zarazem, że policja, która podsłuchiwała operacyjnie gangsterów ze Starachowic i inne osoby, gdy przekazywała wyniki podsłuchu prokuraturze do śledztwa, nie ujawniła, że wykryła przeciek.

1600 stron billingów i zapisów podsłuchów

Dodał, że to prokurator prowadzący postępowanie sam analizował 1,6 tys. stron billingów telefonicznych i zapisów podsłuchów i w ten sposób natrafił na przeciek. Wtedy dopiero wszczął odrębne postępowanie w sprawie ujawnienia tajnej informacji. Poza tym prokurator czekał ponad miesiąc na zwolnienie z obowiązku zachowania tajemnicy państwowej policjantów z CBŚ, których przesłuchał jako świadków. "Taki stan rzeczy spowodował rażące opóźnienie w rzetelnym i sprawnym rozpatrzeniu sprawy. Trzeba przecież działać niezwłocznie, a opóźnienie utrudniło to postępowanie" - oświadczył Olejnik.

Pytany o to, czy można mówić o odpowiedzialności wymienianego w tekście "Rzeczpospolitej" wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Zbigniewa Sobotki, Olejnik wyjaśnił, że ta kwestia będzie rozpatrzona dopiero po przesłuchaniu Jagiełły. Wtedy bowiem wyjaśni się status Sobotki w tym śledztwie. "O ile status posła Jagiełły był dla nas jasny - uważamy, że powinien on być podejrzanym w tym śledztwie, to na dzień dzisiejszy Zbigniew Sobotka jest dla nas świadkiem, a reszta zależy od tego co powie pan Jagiełło" - powiedział Olejnik. Uchylił się od odpowiedzi na pytanie o to, co w swoich zeznaniach mówili przedstawiciele KGP i CBŚ. Wyjaśnił, że nie może tego ujawnić dla dobra śledztwa.

"Wiemy, że policja prowadziła u siebie postępowania wyjaśniające źródło tego przecieku, ale do dziś nie znamy jego rezultatu. Nie było z tamtej strony żadnego wniosku, prokuratura wszystkie swoje czynności podjęła z urzędu" - powiedział Olejnik.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)