PolskaKupując ławkę w Łazienkach Królewskich wspierasz dzieci ulicy

Kupując ławkę w Łazienkach Królewskich wspierasz dzieci ulicy

Po II wojnie światowej legendarny pedagog
warszawski - "Dziadek" Lisiecki wychował w swoich ogniskach ponad
25 tys. dzieci ulicy. Zasadę nauczyciela "Oddaj coś wziął" do dziś
kontynuują jego wychowankowie. W Łazienkach Królewskich w
Warszawie zainaugurowali kolejny etap akcji "Ławka dla Łazienek
Królewskich - Dom dla Dzieci Ulicy".

16.10.2004 | aktual.: 16.10.2004 17:41

Aby zostać "właścicielem" ławki w reprezentacyjnej okolicy Starej Pomarańczarni (tych zostało niespełna kilka), osoby fizyczne powinny przekazać darowiznę na rzecz towarzystwa w wysokości 5 tys. zł, zaś firmy - 10 tys. zł. Ławki przy pomniku Fryderyka Chopina kosztują od 2 tys. zł. Na każdej z nich umieszczona zostanie mosiężna tabliczka z danymi sponsora.

Najnowszym pomysłem jest utworzenie Alei Ambasad. Pierwsza postawiona ławeczka będzie należeć do Ambasady Niemiec. Ambasador Reinhard Schweppe wraz z małżonką przekazali czek opiewający na sumę 15 tys. zł. Zrobimy propagandę wśród kolegów ambasadorów, żeby ławka niemiecka nie była jedyną, a Aleja Ambasad była bardzo długa, bo każde dziecko na ulicy to o jedno dziecko za dużo - zapewnił ambasador.

"Ławeczka", zainicjowana w listopadzie 2001 r., ma dostarczyć pieniędzy na prowadzenie ognisk wychowawczych dla dzieci w trudnej sytuacji rodzinnej i materialnej, choć - jak przyznają organizatorzy - także na odnowienie ławek w parku.

Pomysłodawca akcji "ławeczka" Jan Rek (na stałe mieszkający w Kanadzie), powiedział, że "siła ognisk i 'Dziadka' tkwiła w tym, że przychodziliśmy tam dobrowolnie. Wszędzie dookoła mówiono nam, że nic nie osiągniemy w życiu, że nie uda nam się. A tymczasem połowa z nas skończyła studia. To niesamowite, ile te spotkania i zdobyte tam umiejętności dodały nam sił. 'Dziadek' w nas wierzył".

W amfiteatrze Pałacu na Wodzie otwarto też wystawę portretów aktorów, m.in. Laury Łącz, Zofii Merle, Anny Korcz, Ewy Gawryluk, Grzegorza Wonsa oraz Matyldy Damięckiej. Wszystkie, ponad dwadzieścia prac, wykonały dzieci z ognisk podczas zorganizowanego w czerwcu pleneru "Aktor z ogrodem w tle". Wystawę można oglądać przez tydzień. Później prace zostaną zlicytowane.

Kazimierz Lisiecki, zwany przez swych podopiecznych "Dziadkiem", w czasie I wojny światowej stracił rodzinę i został skazany na bezdomność. Z dziećmi ulicy pracował już jako harcerz w 1919 r. Dziewięć lat później założył Towarzystwo Przyjaciół Dzieci Ulicy, które do wybuchu II wojny światowej działało w Warszawie, Łodzi, Grudziądzu i Toruniu. W czasie okupacji nie przerwał działalności pedagogicznej. Nieprzerwanie, aż do śmierci w 1976 r., zakładał nowe placówki.

Po latach Lisiecki tak wspominał swe działania: Wiedziałem, że to musi być dom, normalny dobry dom, gdzie dla każdego, któremu na tym zależy, jest miejsce (...), gdzie każdy jest dobry i ważny (...) czułem, że nie może to być dobroczynny przytułek, czy zamknięta bursa.

Koło Wychowanków Ognisk im. Kazimierza Lisieckiego, stawiające sobie za główny cel kultywowanie tradycji i oryginalności ognisk "Dziadka" oraz niesienie pomocy obecnym i byłym jego wychowankom, powstało w grudniu 1976 r., w dniu pogrzebu "Dziadka". W 1993 r. przekształciło się w Towarzystwo Przyjaciół Dzieci Ulicy "Przywrócić dzieciństwo". Obecnie sprawuje opiekę nad siedemnastoma ogniskami wychowawczymi w Polsce, w tym dziewięcioma w Warszawie oraz trzema klubami młodzieżowymi. Prowadzi także własne ognisko na ulicy Dudziarskiej w Warszawie. Obecnie ma pod swoją opieką ponad tysiąc dzieci.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)