Kup pan... dłużnika
Żeby znaleźć się w kręgu zainteresowania firmy windykacyjnej, nie trzeba mieć wcale kolosalnych długów. Wystarczą nie zapłacone rachunki.
12.01.2005 | aktual.: 12.01.2005 08:11
Marek Janik zdziwił się, kiedy o zaległości w rachunkach telefonicznych upomniała się firma windykacyjna. – Przecież nie zgadzałem się na przekazanie moich danych komu innemu. Nie on jeden przeżył taką niespodziankę. Rynek usług windykacyjnych to jedna z dynamiczniej rozwijających się dziedzin gospodarki. Już dawno przestała dotyczyć wyłącznie rozliczeń między firmami. Z usług windykatorów coraz częściej korzystają i ci, którzy oferują towary czy usługi Kowalskiemu. – Usługi takiej firmy to najszybszy, a więc i najtańszy sposób na polubowne ściągnięcie należności – twierdzi Łukasz Kuklewski, specjalista ds. marketingu w Kaczmarski Inkaso, jednej z największych firm tego typu w Polsce. – Stąd też coraz częściej firmy zamiast zajmować się tym same, zlecają takie zadania na zewnątrz.
– Czy to jest legalne? – pyta Janik. Nie wiadomo. Sądy wyrokują rozmaicie, a zapisy Kodeksu Cywilnego nie są absolutnie jednoznaczne. Na Dolnym Śląsku firma windykacyjna ściągała nawet zaległe czynsze od lokatorów miejskich kamienic. W Poz-naniu i spółdzielnie, i większość administratorów ściąga zaległości we własnym zakresie. Podobnie dostawcy mediów. Nie oznacza to jednak, że windykator nie może zapukać do drzwi mieszkańca Wielkopolski. No, może nie od razu zapukać.
To tylko rozmowa
– Wizyty w domu dłużnika to sytuacje wyjątkowe – twierdzi Łukasz Kuklewski. – Dochodzi do nich jedynie wtedy, gdy nie można w żaden inny sposób z dłużnikiem się skontaktować – ani listownie, ani telefonicznie. Próbuje się go zastać w domu tylko po to, by mu skutecznie doręczyć korespondencję.
Dopiero z tej ostatniej dłużnik dowiaduje się często, że o nie zapłacone rachunki będzie upominał się kto inny, czasem wręcz, że dług, wraz z wiedzą o dłużniku, zmienił właściciela.
Właśnie w tym dostrzega największy problem Główny Inspektor Ochrony Danych Osobowych (GIODO). – Kodeks cywilny mówi, że przekazanie praw i obowiązków wynikających z umowy konsumenckiej bez wyraźnej zgody konsumenta wyrażonej w umowie, jest niedozwolone, jeśli pogarsza jego sytuację – twierdzi Małgorzata Kałużyńska-Jasak, rzeczniczka prasowa Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (GIODO). – Samo przekazanie danych osobowych firmie windykacyjnej to kwestia wtórna. Faktycznie jednak stoimy na stanowisku, że pojawienie się w relacji konsument-sprzedawca stawia go zawsze w gorszej sytuacji. Klient powinien wiedzieć z góry, co się stanie, jeśli nie będzie płacił.
Windykatorzy i firmy, które z ich usług korzystają, powołują się na te zapisy kodeksu cywilnego, pozwalające dług sprzedać także bez wiedzy i zgody dłużnika. Niedawno sąd zawyrokował, że Telekomunikacja Polska sprzedała nielegalnie przedawniony dług jednej ze swoich klientek. Ten wyrok dotyczy jednak tylko tego konkretnego przypadku. – W Polsce nie funkcjonuje zasada precedensu. Ściągając wierzytelności i kupując je działamy zgodnie z prawem – podkreśla Łukasz Kuklewski z jednej z największych firm tego typu w Polsce. – Ale rzeczywiście spór prawny w tej materii istnieje.
Swój wie najlepiej
Choć w Poznaniu firm windykacyjnych nie brakuje, najpospolitsi wierzyciele Kowalskiego do korzystania z ich usług podchodzą z dużą rezerwą. Nie robią tego np. spółdzielnie mieszkaniowe, borykające się nie od dziś z lokatorami nie płacącymi czynszu.
– Mamy własne, wypracowane od dawna procedury egzekwowania czynszów od zadłużonych lokatorów – twierdzi Grzegorz Kaźmierczak, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Winogrady. – Są one wystarczająco skuteczne i nie ma powodów dodatkowo stresować zadłużonych lokatorów kontaktem z zewnętrzną firmą.
Z podobnych założeń wychodzą Aquanet i Enea. Także te firmy radzą sobie z niesolidnymi płatnikami we własnym zakresie.
W przeciwieństwie do operatorów telefonicznych, dystrybutorów płatnych kanałów telewizyjnych czy firm udzielających kredytów gotówkowych. – Swego czasu egzekwowaliśmy swoje należności sami – mówi Maria Piechocka z Biura Prasowego Telekomunikacji Polskiej w Poznaniu. – Jednak zdecydowaliśmy się zlecić te zadania firmom zewnętrznym, a sami zająć się tym, co umiemy najlepiej: świadczeniem usług telekomunikacyjnych. Podobnie Polska Telefonia Cyfrowa, operator sieci Era, korzysta w odzyskiwaniu długów z pomocy firm windykacyjnych. – Firmy windykacyjne działają najpierw w naszym imieniu – mówi Marek Woźniak, dyrektor ds. Windykacji PTC. – Później odsprzedajemy wierzytelności, ale dopiero po wielomiesięcznym nieskutecznym dochodzeniu należności. Podobną taktykę przyjęła Telekomunikacja Polska.
Niepewna informacja
Zdaniem Małgorzaty Kałużyńskiej-Jasak nie byłoby problemu, gdyby firmy wpisywały w umowy punkty ok- reślające kiedy i na jakich zasadach mogą przekazywać niespłacone należności firmom windykacyjnym.
– Klient podpisuje, więc wie i się godzi – mówi Kałużyńska-Jasak. – Z jakichś powodów jednak firmy na ogół takich zapisów w umowach nie umieszczają.
Robią to jedynie niektóre banki czy firmy, udzielające pożyczek gotówkowych. Dlaczego nie operatorzy telefonii komórkowej i stacjonarnej, dostawcy płatnej telewizji i wiele innych – trudno dociec. – Faktycznie nie mamy w umowach takiego zapisu – mówi Maria Piechocka z Biura Prasowego Telekomunikacji Polskiej. – Ale nasi klienci dostali z czerwcowym rachunkiem szczegółową informację o postępowaniu windykacyjnym – o tym kiedy i jakie kroki podejmujemy.
– To znów otwarte pole do interpretacji – twierdzi rzeczniczka GIODO. – Czy informacja faktycznie do klienta dotarła i czy zgodził się na takie rozwiązanie. Podobnie, zapisów o windykacji zewnętrznej nie ma w umowach Polska Telefonia Cyfrowa.
Dług (nie)prawdziwy
Skarg składanych przez klientów, których należności trafiły z rąk jednej firmy do drugiej lub kolejnej, na biurku Głównego Inspektora Och- rony Danych Osobowych i prezesa UOKiK przybywa. Zdaniem Małgorzaty Kałużyńskiej-Jasak głównie z powodu domagania się zapłaty za rachunki dawno uregulowane. – Bardzo często zdarza się, że sprzedana należność jest co najmniej wątpliwa. A firma, która dług odkupiła, z oczywistych powodów nie zamierza w to wnikać.
Maria Piechocka zapewnia, że Telekomunikacja Polska nawet już po odsprzedaniu długu, nie zrywa kontaktu z klientem. Podobnych zapewnień udziela Marek Woźniak, choć zaznacza, że takie reklamacje należą do wyjątków. Z punktu widzenia GIODO i UOKiK rzecz wygląda inaczej. – Większość skarg, które do nas trafiają, wynika stąd, że klient, którego dług istniejący czy nie – został odsprzedany, nie ma już potem możliwości porozumienia się z wierzycielem.
Wtedy pozostaje mu tylko się poskarżyć. Zarówno Główny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, jak i Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów każdą skargę rozpatrują indywidualnie. Jeśli jednak kwestionuje zasadność windykacji – musi móc dowieść, że wierzycielowi zapłacił. Gdy nie jest w stanie tego zrobić – zapłaci jeszcze raz.
Grzegorz Kaźmierczak prezes SM Winogrady
Mamy swój dział windykacji, jego pracownicy doskonale znają sytuację majątkową członków. Niektórzy dopiero od nas dowiadują się, że należy im się pomoc. Z tymi, którzy nie płacą złośliwie, też potrafimy sobie poradzić. Nie ma powodów zatrudniać firmy.
Maria Piechocka Biuro Prasowe TP SA
Z firmami zewnętrznymi, z których usług korzystamy, wiążą nas umowy, w których szczegółowo określiliśmy zasady ich działania. Nigdy jednak nie zrywamy całkowicie kontaktu z klientem. W każdym przypadku może on wyjaśnić u nas wszelkie wątpliwości, dotyczące czy to wysokości zadłużenia czy innych spraw.
Magdalena Hilszer rzeczniczka prasowa Enea
Podstawowe procedury związane z dochodzeniem należności prowadzimy sami, w ramach naszego Wydziału Rozliczeń i Windykacji w Zakładzie Obsługi Klienta.Wysyłamy wezwania do zapłaty, gdy to nie pomaga, następuję odłączenie zadłużonego lokalu. W rzadkich, problematycznych przypadkach, gdy dochodzi do egzekucji długów drogą sądową, korzystamy z usług zewnętrznej kancelarii prawniczej.
Monika Kaczyńska