Kultowy kiosk upada. Niewiarygodne, co się stało
Mieszkańcy Poznania ruszyli z pomocą dla pana Piotra, który od 20 lat prowadzi kiosk w samym centrum miasta. Kultowe miejsce, gdzie od lat można kupić prasę, tytoń i papierosy albo wysłać kupon lotka, przegrywa starcie z konkurencją. Kiedy jednak o trudnej sytuacji kioskarza zrobiło się głośno w sieci, ludzie ruszyli z pomocą. - Skala tego, co się dzieje, naprawdę mnie zaskoczyła - mówi w rozmowie z WP pomysłodawca inicjatywy.
Maleńki kiosk od lat działa w centrum handlowym w samym sercu Poznania. Tuż obok jest tętniąca życiem, pełna klubów i restauracji, ulica Wrocławska, a dosłownie przed galerią - pomnik Starego Marycha. Kawałek dalej znajduje się kolejna ważna handlowa ulica w mieście - Półwiejska, zwana przez poznaniaków "deptakiem".
Niewielki kiosk jest nieco z boku od wejścia do centrum handlowego i działa tam nieprzerwanie od 20 lat. Od początku prowadzi go pan Piotr, oferując mieszkańcom szeroki wybór prasy, a także tytoń i papierosy. Próżno szukać tam nowości i nowoczesności, ale da się znaleźć tytuł, którego w innych kioskach, czy salonach prasowych już nie ma. Dla pana Piotra to jednak coś więcej niż biznes, ten kiosk, to jego okno na świat, które zaczęło się zamykać.
Z pomocą i to nie tylko w mediach społecznościowych ruszył miejski aktywista Arek Kluk. Wykorzystał swoje zasięgi w social mediach, aby zachęcić mieszkańców i znajomych do robienia zakupów w tym kiosku.
"Życie Piotra nie oszczędza. Jest sam. Bez rodziny, przyjaciół. Nie korzysta z komputera czy smartfonu, więc ten kiosk to jest oczywiście praca, ale też jego jedyne okno na świat i sposób na kontakt z ludźmi" - napisał w sieci Kluk i zaapelował, by po prasę lub papierosy przyjść właśnie do tego kiosku w Kupcu Poznańskim.
- Zapytałem go kilka tygodni temu, jak idzie biznes, a on przyznał, że wychodzi w sumie "na zero". Mówił, że nie wie, co dalej, a jego strach się pogłębia przez to, że tuż obok jest coraz większa konkurencja i mniej nowych klientów zagląda do jego kiosku - mówi w rozmowie z WP Arek Kluk.
Po apelu w sieci ruszyła lawina wsparcia
Post o kioskarzu ma już ponad dziewięć tysięcy udostępnień i odbija się coraz szerszym echem. Część internautów deklaruje pomoc, czyli zwyczajne zrobienie zakupów u pana Piotra, inni podpowiadają mu, jak wyjść z biznesowego impasu. Post udostępnił także instagramowy profil Make Life Harder, co sprawiło, że lawina ruszyła na dobre.
- Skala tego, co się dzieje, naprawdę mnie zaskoczyła. Taki problem, jaki ma Piotr, może dotknąć każdego w tych trudnych czasach. Mam informacje, że od dwóch dni dociera do niego coraz więcej ludzi, którzy o sytuacji dowiedzieli z sieci. Robią zakupy i deklarują, że będą przychodzili regularnie. Mam nadzieję, że dla wielu z nich wizyty w małym kiosku staną się tradycją, a nie będzie to tylko święto. Piotr to dobry człowiek, który zna się na swojej robocie - wyjaśnia Kluk.