Kulisy tragicznego wypadku karetki
Gdyby w wałbrzyskim szpitalu był lekarz, który byłby w stanie przeprowadzić operację na maleńkiej pacjentce – Marice (1 mies.), nie doszłoby do tragedii. A to podczas wypadku karetki życie stracił Bartłomiej Z. (†27 l.), a maleńka pacjentka została ranna.
09.04.2013 | aktual.: 09.04.2013 12:33
Kiedy miesięczna dziewczynka trafiła do Szpitala Sokołowskiego w Wałbrzychu (dolnośląskie) lekarze szybko postawili diagnozę – niedrożność jelit. By maluszek mógł żyć, potrzebna była operacja. Na miejscu jednak nie ma oddziału chirurgii dziecięcej – o to nikt tu nie zadbał!
Najbliższy lekarz, który mógłby przeprowadzić taki zabieg, jest w oddalonym o ponad 80 km Wrocławiu. Dziecko dostało leki przeciwbólowe. Miało być przewiezione specjalną karetką neonatologiczną do szpitala. W sobotni wieczór dyżur w tym jedynym w Wałbrzychu i okolicy ambulansie pełnił Bartek Z. (†27 l.). Wiedział, że liczy się czas, że musi zawieźć maleńką Marikę (1 mies.) na operację.
Niestety, zabrakło mu zaledwie pięciu kilometrów. Z pędząca na sygnale karetka zderzyło się osobowe audi. Ambulans przewrócił się na bok i wbił się w słup. Bartek zginął na miejscu. Dziecko wiezione w inkubatorze zostało poturbowane – na szczęście nic poważnego się nie stało. Z pomocą drugiej karetki dotarło na zabieg i przeżyło.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Matka zabiła Filipka, bo chciała iść do więzienia?