ŚwiatKułakowski: byle nie weto

Kułakowski: byle nie weto

Decyzję w sprawie ważenia głosów w Radzie UE należy odłożyć na
kilka miesięcy - uważa były negocjator Jan Kułakowski. Według niego, Polska "za wszelką cenę" powinna
unikać wetowania unijnej konstytucji.

11.12.2003 | aktual.: 11.12.2003 13:44

"Jeżeli uda się teraz, w czasie szczytu, uzyskać odłożenie decyzji na ten temat - czyli przyjąć Traktat Konstytucyjny bez rozstrzygania o sile głosów w Radzie UE - to lepiej byłoby zakończyć z tym traktatem już. Natomiast gdyby się nie udało dojść do kompromisu, to byłbym za tym, żeby to odłożyć" - powiedział Kułakowski. "Trzeba za wszelką cenę uniknąć tego, żebyśmy byli przyciśnięci do muru i musieli wetować" - zaznaczył.

Jednak, zdaniem Kułakowskiego, gdyby przełożenie decyzji w sprawie systemu nicejskiego okazało się niemożliwe, to lepiej dojść do kompromisu nieco później. "Ale nie później niż w pierwszym kwartale przyszłego roku" - zastrzegł.

Według byłego negocjatora, drugim możliwym do przyjęcia kompromisem jest przedłużenie obowiązywania zapisów traktatu z Nicei o kilka lat. Pod warunkiem jednak, że decyzja dotycząca sposobu ważenia głosu poszczególnych państw członkowskich w Radzie UE będzie poprzedzona debatą oceniającą funkcjonowanie tego systemu, a ostateczna decyzja zapadnie jednomyślnie. "To jest jednak konferencja międzyrządowa dotycząca konstytucji, tak że sądzę, że jednomyślność byłaby tu konieczna" - podkreślił.

W piątek i sobotę w Brukseli odbędzie się szczyt UE kończący konferencję międzyrządową w sprawie unijnej konstytucji. Podczas tego spotkania szefów państw i rządów obecnych członków UE i krajów, które przystąpią do wspólnoty w 2004 r., w tym Polski, miał zostać przyjęty - według planów - Traktat Konstytucyjny UE.

Tymczasem wciąż najbardziej sporną kwestią jest sposób głosowania w Radzie UE. Polska i Hiszpania zdecydowanie opowiadają się za utrzymaniem korzystniejszego dla niech sposobu zapisanego w Traktacie z Nicei (w myśl którego Polska i Hiszpania mają po 2 głosy mniej niż np. Niemcy), natomiast Francja i Niemcy są najsilniejszymi zwolennikami propozycji Konwentu (system tzw. podwójnej większości: decyzje w Radzie UE zapadać będą przy poparciu co najmniej połowy państw Unii, które muszą reprezentować co najmniej 60% ludności UE), który wzmacnia pozycję największych krajów.

Zobacz także
Komentarze (0)