Który poseł nagrał tajne obrady Sejmu?
Tylko przez 24 godziny wystąpienie ministra sprawiedliwości w Sejmie pozostawało tajne. W sobotę wybuchła bomba: wyciekł "stenogram” wypowiedzi Zbigniewa Ćwiąkalskiego o podsłuchach. Wszystko wskazuje na to, że tajne obrady nagrał któryś z posłów. Jedyny egzemplarz oficjalnie nagranych taśm spoczywa nietknięty w kancelarii tajnej Sejmu. A stenogram nie mógł wyciec, bo przebiegu obrad jeszcze nie spisano - pisze "Dziennik".
11.02.2008 | aktual.: 11.02.2008 09:05
Tylko co naprawdę ujawniła gazeta? A przede wszystkim: skąd miała tekst kilkunastominutowego wystąpienia ministra sprawiedliwości? Słowo "stenogram” sugeruje, że tajny dokument wyciekł z kancelarii Sejmu. Zresztą tekst zamieszczony w internecie do złudzenia przypominał zapisy z posiedzenia, jakie udostępnia biuro prasowe. Sęk w tym, że taki dokument z wystąpienia Ćwiąkalskiego jeszcze w kancelarii nie powstał. Taśma z nagraniem obrad jest zdeponowana w kancelarii tajnej. Kancelaria Sejmu twierdzi, że spisano z niej zaledwie trzy strony. Ale ponoć nie ma na nich akurat wypowiedzi Ćwiąkalskiego.
Straż marszałkowska nie rewidowała posłów, nie przechodziliśmy przez żadne specjalistyczne bramki, więc któryś z posłów pewnie to nagrał - mówi poseł Sebastian Karpiniuk z PO.
Dziennik: Panie marszałku, czy Sejm przecieka, bo w mediach znalazły się stenogramy z tajnego piątkowego posiedzenia? Kto zawiódł, może straż marszałkowska nie rewidując posłów?
Bronisław Komorowski: Trudno winić straż za to, że poseł lub ktoś inny postanowił nagrać posiedzenie. Być może trzeba się zastanowić nad sposobami zapewnienia szczelności. Nie potrzebna jest do tego rewizja. Wystarczy, że będziemy używać bramek podobnych do tych, które są na lotniskach.
- Nie mogę wykluczyć żadnej możliwości. Z rozmowy z ministrem Ćwiąkalskim wiem, że prokuratura z urzędu podejmie śledztwo w tej sprawie. Do wyjaśnienia będzie zarówno to, kto przekazał informację dziennikarzom, jak i to, dlaczego gazeta napisała, że jest ona stenogramem.