Które parlamenty są przyjazne dla dziennikarzy?
Zapowiedziane przez marszałka Sejmu Ludwika
Dorna ograniczenie swobody dziennikarzy w parlamencie wywołało
niepokój. Zasady obowiązujące w polskim Sejmie są
porównywalne do tych w Parlamencie Europejskim, który na tle
innych izb w Europie, jest bardzo liberalny. Przyjazny
dziennikarzom jest także szwedzki Riksdag.
09.05.2007 | aktual.: 09.05.2007 17:29
W europejskich parlamentach regułą jest zakaz wstępu dziennikarzy na salę obrad plenarnych. Reporterzy mogą relacjonować przebieg obrad z lóż lub galerii prasowych (tak jest w Polsce) lub trybun dla publiczności (np. w Szwecji). Zazwyczaj mogą też śledzić sejmowe debaty za pośrednictwem wewnętrznej telewizji lub Internetu.
W PE nie ma poza tym prawie żadnych ograniczeń, a akredytację - na podstawie legitymacji prasowej - można otrzymać w ciągu kilku minut. Podobnie jest w polskim parlamencie, choć dostęp do kuluarów otaczających salę obrad plenarnych mają tylko niektóry dziennikarze.
W niemieckim Bundestagu reporterzy nie mają wstępu na piętro, gdzie znajdują się biura przewodniczącego izby, chyba że są umówieni. W brytyjskim parlamencie dziennikarze właściwie nie mogą poruszać się bez celu. Jeśli są umówieni z posłem, czekają na niego w parlamentarnej recepcji.
W Hiszpanii tylko przedstawiciele największych mediów mają stałe przepustki upoważniające do przebywania na terenie parlamentu. Zdarza się, że dziennikarze z mniej liczących się redakcji w ogóle nie dostają zgody na wejście, jeśli wydarzenie, w którym chcą uczestniczyć, jest ważne i brakuje miejsc.
W rosyjskiej Dumie miejsca dostępne dla dziennikarzy są tak rozplanowane, że parlamentarzysta, który chce uniknąć spotkania z reporterami, może to z łatwością uczynić. Restrykcyjne zasady obowiązują w bułgarskim parlamencie, gdzie jeszcze przed dwoma laty dziennikarskie akredytacje były płatne. W Bułgarii nawet media publiczne, zobowiązane do relacjonowania pracy parlamentu, mają prawo do akredytowania tylko niewielkiej liczby dziennikarzy.
Otwarty jak Parlament Europejski
Po Parlamencie Europejskim w Brukseli i Strasburgu swobodnie i niemal bez żadnych ograniczeń może poruszać się każdy dziennikarz. Wystarczy, że posiada narodową legitymacje prasową, a w ciągu kilku minut może na miejscu wyrobić sobie akredytację zezwalającą na poruszanie po wszystkich budynkach tej instytucji.
Tu obowiązuje polityka otwartości i przejrzystości dla mediów. Bez wątpienia PE to najbardziej dostępna dla dziennikarzy unijna instytucja - mówi jeden z rzeczników PE Michel Plumley.
Jedyne ograniczenie dostępu dotyczy głównej sali, gdzie raz w miesiącu przez cztery dni obradują eurodeputowani. Wówczas dziennikarze mogą przysłuchiwać się debacie ze specjalnych trybun lub w sali prasowej za pośrednictwem wewnętrznej telewizji bądź internetu. Na przeprowadzenie wywiadów czekają wówczas wokół sali.
Przedstawiciele mediów mają swobodny dostęp do wszystkich restauracji czy barów z wyjątkiem tych, które są przeznaczone wyłącznie dla europosłów. Tam dziennikarze mogą wchodzić jedynie w obecności i na zaproszenie deputowanego, z którym chcą porozmawiać.
Dziennikarze mogą swobodnie uczestniczyć w posiedzeniach komisji parlamentarnych, gdzie zarezerwowane są dla nich ostatnie rzędy. Zdarzają się też posiedzenia zamknięte, choć rzadko - na przykład dotyczące kontroli budżetowej czy uchylenia immunitetu.
Riksdag na legitymację
W Riksdagu, szwedzkim parlamencie, nie obowiązują specjalne akredytacje dziennikarskie, wystarczy legitymacja prasowa. Wstęp do budynku mają też korespondenci mediów zagranicznych akredytowani przy szwedzkim MSZ. Zagraniczni dziennikarze, przebywający w Szwecji okresowo, również mogą wejść do Riksdagu na podstawie legitymacji prasowej, jeśli ich związki zawodowe są członkami IFJ - International Federation of Journalists.
Obrady na sali plenarnej reporterzy mogą obserwować z ław dla publiczności. Jedynie podczas krótkiej uroczystej sesji z udziałem pary królewskiej inaugurującej rok pracy Riksdagu, lub podobnej sesji po wyborach parlamentarnych, wstęp ten jest ograniczony liczbą wolnych miejsc.
Posiedzenia plenarne są transmitowane przez wewnątrz telewizję sejmową, a ważniejsze sesje przez telewizję publiczną.
Dziennikarze mogą też przysłuchiwać się posiedzeniom stałych komisji parlamentarnych, po uzyskaniu zgody np. od ich przewodniczących. Mogą odwiedzać kancelarie, siedziby klubów, pokoje posłów, jeśli są umówieni. Numery telefonów komórkowych posłów i ich adresy e-mailowe są jawne, a sami parlamentarzyści, których nie chroni immunitet poselski, zazwyczaj chętnie współpracują z mediami.
Sekretne piętro Bundestagu
W niemieckim Bundestagu wszyscy dziennikarze mają te same prawa i ograniczenia. Reporterzy nie mają wstępu na salę obrad; korzystają z loży prasowej lub transmisji telewizyjnej albo internetowej w pokoju prasowym. Nie mogą również uczestniczyć w zamkniętych posiedzeniach komisji parlamentarnych.
Niedostępne dla dziennikarzy jest piętro, gdzie znajdują się biura przewodniczącego parlamentu. Mogą tam przebywać, jeżeli są umówieni z przewodniczącym, jego zastępcami lub innymi osobami z administracji.
Osobne piętro przeznaczone jest dla klubów parlamentarnych. Każdy klub ma swoje stanowisko dla mediów opatrzone logo partii. Tam organizowane są konferencje prasowe.
Stałą akredytację parlamentarną ma obecnie ponad 3 tys. dziennikarzy. Jednorazową wejściówkę można otrzymać od ręki w biurze prasowym, po przedłożeniu legitymacji prasowej.
Parlamentarne służby porządkowe nie tylko kontrolują legitymacje dziennikarzy, lecz zwracają także uwagę na ich zachowanie. Korespondenta PAP upomniano kiedyś w grzeczny, lecz stanowczy sposób, że w czasie dyskusji plenarnej, siedząc w loży prasowej, nie powinien czytać gazety.
Dziennikarz czeka w recepcji
W brytyjskim parlamencie, Westminsterze, obowiązują różne zasady udzielania przepustek dla dziennikarzy krajowych i zagranicznych. Oddzielne akredytacje obowiązują dla Izby Gmin i dla Izby Lordów.
Osobną przepustkę uzyskują dziennikarze, którzy w parlamencie zajmują się obsługą rządu lub pisaniem politycznych komentarzy. Potrzebują specjalnej przepustki tzw. lobby pass dającej wstęp na briefingi z przedstawicielami rządu na terenie parlamentu. Jest to jedno z najważniejszych źródeł sterowanych przecieków i zakulisowych informacji.
Jeśli dziennikarz jest umówiony z posłem, to zwykle za pośrednictwem pracownika recepcji kontaktuje się z biurem posła i czeka na jego zejście. Reporter spacerujący bez celu po budynku parlamentu może się spodziewać, że zostanie odprowadzony do recepcji przez ochroniarzy.
Jeszcze nie tak dawno temu telewizja w ogóle nie miała wstępu do parlamentu i nie mogła filmować przebiegu debat. Obecnie jest to możliwe, choć wcale nie proste: przepustka dla ekipy telewizyjnej określa wyraźnie, gdzie można filmować.
W Hiszpanii liczy się prestiż redakcji
Stałą kartę wstępu do hiszpańskiego parlamentu mają tylko wyspecjalizowani dziennikarze dużych redakcji: agencji informacyjnych, telewizji publicznej itp., którzy na bieżąco informują o pracach parlamentu.
Inni reporterzy muszą wcześniej ubiegać o akredytację na jedną, interesującą ich sesję lub na przeprowadzenie wywiadu. Zdarza się, że ze względu na ograniczoną liczbę miejsc dziennikarze mniej liczących się mediów nie uzyskują przepustki.
Jeśli dziennikarz umawia się na wywiad, otrzymuje akredytację upoważniającą do przebywania tylko w konkretnym miejscu w parlamencie np. w gabinecie deputowanego. Reporterzy nie mogą spacerować po całym budynku.
W Dumie łatwo uniknąć dziennikarza
Dziennikarze obsługujący pracę Dumy Państwowej, izby niższej parlamentu Rosji, mają ograniczony dostęp do posłów. Posiedzenia izby mogą śledzić na telebimach w sali prasowej lub holu Dumy. Po zakończeniu obrad, albo w przerwach, mają szansę porozmawiania tylko z tymi posłami, którzy specjalnie w tym celu do nich przyjdą.
Parlamentarzyści, którzy z różnych powodów nie mają ochoty na kontakty z prasą lub nie są do tego upoważnieni, mają możliwość opuszczenia sali obrad bez konieczności przechodzenia przez miejsca, w których oczekują dziennikarze.
Reporterzy mają dostęp do stołówki, sklepów, kiosków i punktów usługowych w gmachu izby. Mogą też wchodzić do tej części budynku, w której znajdują się biura poselskie i salki konferencyjne. Jednak praktycznie na wszystkie dodatkowe wydarzenia w parlamencie wymagana jest oddzielna akredytacja.
Parlament bułgarski dla nielicznych
Parlament w Sofii ma dwa budynki: w jednym znajduje się sala posiedzeń plenarnych, w drugim obradują komisje. Do każdego z nich obowiązują oddzielne akredytacje i na dodatek dla określonej liczby dziennikarzy.
Publiczne radio i telewizja mogą akredytować po 8 dziennikarzy na obrady plenarne, po 6 - w budynku, gdzie zbierają się komisje i po 10 członków ekip technicznych. Media elektroniczne o zasięgu o ogólnokrajowym mogą akredytować odpowiednio po 6 i 4 dziennikarzy oraz 4-osobowe ekipy techniczne.
Oficjalna agencja BTA ma prawo do 8 akredytacji w budynku obrad plenarnych, 4 - w budynku komisji i 2 dla fotoreporterów. Tak samo jest w przypadku ogólnokrajowych dzienników. Inne media np. telewizje kablowe, media prywatne, dzienniki regionalne i tygodniki mogą akredytować najwyżej po 3 dziennikarzy.
Po otrzymaniu akredytacji wszyscy dziennikarze mają jednakowy dostęp do dozwolonych dla prasy miejsc - korytarzy i balkonu w sali posiedzeń. Media mogą obserwować otwarte posiedzenia z balkonu, lecz nie wolno ich stamtąd filmować, po tym jak kilka lat temu pokazano, że wobec braku kworum posłowie głosują cudzymi kartami.
Obecnie akredytacje są bezpłatne, ale jeszcze przed dwoma laty przepustka dla jednej osoby kosztowała 100 lewów (50 euro). Opłaty zniesiono po ostatnich wyborach parlamentarnych w czerwcu 2005 r.
Dziennikarze mogą też z jednodniowym wyprzedzeniem ubiegać się o jednorazową przepustkę do obu budynków.