Kto zyska na historii ze "złotym pociągiem" w Wałbrzychu
Andrzej i Romek – krępi, krótko ostrzyżeni trzydziestoparolatkowie z Torunia w T-shirtach i sandałach – kręcą się w tłumku wokół torów na 61. kilometrze trasy z Wrocławia do Wałbrzycha. Są na wakacjach niecałe 20 km stąd. Jednak ciekawość przyciągnęła ich w rzekome miejsce ukrycia „złotego pociągu” - pisze Jarosław Kałucki w tygodniku "Do Rzeczy".
– Telewizja ma nagrywać program na żywo – odpowiadają, gdy pytam ich, dlaczego zamiast w ten upał leżeć nad zalewem w Zagórzu Śląskim, drepczą przy torowisku. O telewizyjnej akcji dowiedzieli się, bo w komórkach włączyli powiadomienia na hasło „złoty pociąg”. – A może przy okazji i do nas uśmiechnie się szczęście – puszcza oko Romek. Co by sobie kupił za ewentualne znaleźne od góry złota i diamentów, które mają być w transporcie? – Wszystko – odpowiada krótko.
Autoryzacja legendy
W ostatni weekend sierpnia po torowisku kręciły się setki osób – gapiów, turystów, domorosłych poszukiwaczy skarbów i dziennikarzy. Zjechali na Dolny Śląsk po tym, jak generalny konserwator zabytków stwierdził, że to tam „na ponad 99 proc.” znajduje się ukryty pancerny pociąg z czasów II wojny światowej. Wcześniej żaden autorytet nie potwierdzał historii opowiedzianej przez mec.
Jarosława Chmielewskiego. Prawnik zgłosił się do władz miasta jako reprezentant osób, które rzekomo odkryły zakopany pociąg. Negocjował wysokość znaleźnego. Jego mocodawcy mieli znaleźć pociąg dzięki temu, że na łożu śmierci tajemnicę kryjówki wyjawił im były esesman.
Osoby zawodowo zajmujące się tą problematyką od początku powątpiewały w to, że jesteśmy o krok od sensacyjnego odkrycia. Po wypowiedzi wiceministra ich głosy utonęły jednak w medialnej wrzawie wokół „złotego pociągu”. Sprawa stała się głośna nie tylko w Polsce. – Codziennie przyjmuję 6–8 ekip z całego świata – mówi Magdalena Woch, specjalista ds. turystyki i kultury z zamku Książ.
– Na dziś na przykład zapowiedzieli się dziennikarze z chińskiej telewizji. I tak od połowy sierpnia – wzdycha. Wytchnienia od kilku tygodni nie ma Joanna Lamparska, dziennikarka, pisarka, twórca Dolnośląskiego Festiwalu Tajemnic na zamku Książ i autorka bestsellerowych książek o nieodkrytych skarbach Dolnego Śląska. Stała się nieformalnym rzecznikiem prasowym we wszelkich kwestiach związanych ze „złotym pociągiem”.
O wypowiedzi, pomoc w doborze rozmówców itp. proszą ją media z całego świata. – Najbardziej żal mi dziennikarza z największego brytyjskiego tabloidu, któremu redakcja wyznaczyła prawdziwą mission impossible: odnaleźć esesmana, wyjawiającego tajemnicę na łożu śmierci – uśmiecha się Lamparska.
Nowy numer "Do Rzeczy" od poniedziałku w kioskach