Kto zbuduje drugą linię stołecznego metra?
Ministerstwo Infrastruktury zgodziło się na
zwiększenie dotacji dla drugiej linii metra do ponad 2 mld zł -
dowiedziało się "Życie Warszawy".
Jednak, zdaniem gazety, cała inwestycja wisi na włosku z powodu batalii na kruczki prawne uczestników przetargu. Ratuszowi grozi uwikłanie się w długotrwały proces.
Do wczoraj stolica miała zagwarantowane na budowę centralnego odcinka, między rondem Daszyńskiego a Dworcem Wileńskim, "tylko" 1,2 mld zł. Ratusz skutecznie lobbował jednak za metrem w ministerstwie, które jest pośrednikiem w dystrybucji miliardów z programu UE Infrastruktura i Środowisko.
- Istnieje prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że kwota dofinansowania zostanie zwiększona - mówi ostrożnie rzecznik Ministerstwa Infrastruktury Mikołaj Karpiński. Obie strony nie chcą jednak ujawniać szczegółów.
Jak nieoficjalnie dowiedziało się "Życie Warszawy", ratusz mógłby liczyć na dofinansowanie w wysokości minimum 65% wartości inwestycji liczonej od kwoty netto, czyli sprzed opodatkowania. Gdyby kontrakt dostało więc najtańsze w przetargu włosko-tureckie konsorcjum firm Astaldi i Gulermak, dofinansowanie mogłoby wynieść ponad 2,1 mld zł.
Na tym jednak koniec dobrych wiadomości - przyznaje gazeta. Problem w tym, że wbrew obietnicom, ratusz nie potrafił określić w rozmowach z ministerstwem, kto wygrał przetarg i ile będzie kosztowała inwestycja. Komisja przetargowa najwyżej oceniła co prawda najtańsze konsorcjum włosko-tureckie, ale wciąż wstrzymuje się z oficjalnym komunikatem.