Kto zastąpi "Ojca Wszystkich Turkmenów"?
W niedzielę w Turkmenistanie odbędą się wybory prezydenckie po śmierci w grudniu ubiegłego roku Saparmurata Nijazowa, dożywotniego przywódcy tego pięciomilionowego, pustynnego kraju w środkowej Azji.
10.02.2007 | aktual.: 16.02.2007 16:08
Obecnie prezydent wybierany jest na kadencję pięcioletnią. Aby wybory były ważne, frekwencja musi przekroczyć 50% uprawnionych do głosowania. Kandydatowi do wygrania wyborów wystarczy zwykła większość oddanych głosów.
Dla swej autokratycznej schedy Nijazow nie wyznaczył żadnego oficjalnego następcy. Jego nagła śmierć pozostawiła otwartą kwestię sukcesji władzy w kraju, który ze względu na bogate zasoby gazu ziemnego stanowi potencjalny teren rywalizacji wpływów rosyjskich i zachodnich.
Opanowany do perfekcji kult jednostki, niemal całkowite zdławienie opozycji i brak wolnych mediów charakteryzował od lat ten kraj. Obserwatorzy zadają sobie pytanie, czy w Turkmenistanie po wyborach dojdzie do przemian demokratycznych.
Tymczasowe władze podjęły bezprecendensowy krok - dopuściły na wybory - po raz pierwszy od 15 lat - obserwatorów organizacji międzynarodowych.
Najważniejszy pretendent na objęcie urzędu prezydenckiego, obecnie pełniący obowiązki szefa państwa, 49-letni Kurbanguły Berdymuchammedow w swym programie wyborczym postuluje wprowadzenie radykalnych reform i systemu wielopartyjnego.
W wyborach uczestniczy pięciu innych kandydatów, lokalnych urzędników. Wśród nich nie ma jednak żadnego przedstawiciela opozycji. Wszyscy kandydaci zostali zatwierdzeni przez Zgromadzenie Ludowe, składające się z 2,5 tys. osób.
Kandydaci także składają wyjątkowe jak na Turkmenistan obietnice wyborcze, takie jak wolność mediów, dostęp do Internetu i prawo własności ziemi.
Berdymuchammedow nie jest osobą nieznaną na turkmeńskiej scenie politycznej. Był obecny w rządzie przez 10 lat, wyjątkowo długo jak na miejscowe warunki i jego fizyczne podobieństwo do "ojca wszystkich Turkmenów" sprawiało, że nazywano go "cieniem" Nijazowa. Gdy Nijazow więził, wyrzucał ze stanowiska bądź z kraju swych ministrów oskarżając ich o korupcję i inne przestępstwa, Berdymuchammedow piął się w hierarchii i cieszył stale zaufaniem prezydenta.
Stomatolog z wykształcenia, jako minister zdrowia w rządzie Nijazowa (który był równocześnie premierem) wsławił się przeprowadzeniem w 2004 roku reformy służby zdrowia. W ramach oszczędności budżetowych zwolnił ze szpitali ok. 15 tysięcy lekarzy i pielęgniarek, zastępując ich rekrutami.
Przedstawiciele opozycji twierdzą, że przyszły prezydent nie tylko nie będzie miał absolutnej władzy jak zmarły Nijazow, ale może być wyłącznie figurantem. Według przebywającego w Szwecji opozycjonisty Parachata Jikłymowa, to szef ochrony Nijazowa Akmurad Redżepow może stać się człowiekiem pociągającym za sznurki władzy.