Kto zastąpi dziadka z Wermachtu?
Jest!! Ruszyła! Dziennik "Polska The Times" podał na pierwszej stronie swojego środowego wydania, że ruszyła kampania wyborcza. Partie, w wielkiej tajemnicy, kompletują sztaby wyborcze i gromadzą wyborcze narzędzia, by olśnić, zniszczyć, przypodobać się, ocieplić, zaskoczyć, przyłożyć obuchem. Nastał okres żniw dla "pijarowców" i "spin doktorów". Polityka schodzi do podziemia, teraz chodzi o show. Nastał okres politycznego karnawału.
18.01.2010 | aktual.: 26.01.2010 17:23
Z przerażeniem myślę o najbliższym roku, gdzie trudno będzie się połapać co jest serio, a co jest na niby, to znaczy - co służy państwu, a co kampanii wyborczej. Jaki trend zwycięży w nadchodzącym sezonie wyborczym? Czy będzie to trend na odsłanianie prywatności, czy raczej na niszczenie dorobku w zakresie prac publicznych. Czy pojawią się nowe kochanki, czy nowe afery korupcyjne? Kto zastąpi dziadka z Wermachtu, bezy i "puste lodówki"? Czy dowiemy się czegoś drastycznego o życiu kandydatów, czy raczej będziemy obśmiewali wszystkie pomysły programowe, bo przecież już nic nie będzie serio. Gdyby w okresie wyborczym trafiła nam się jakaś inwazja lub kataklizm, politycy poprzestaliby na przerzucaniu się spektakularnymi pomysłami i stawianiu sobie zarzutów, że wszystko służy kampanii wyborczej. Bo wszystko rzeczywiście służyć będzie kampanii wyborczej. Polska mogłaby więc spokojnie znaleźć się w niewoli lub zostać starta z powierzchni ziemi i nikt, do zakończenia wyborów, by tego nie zauważył. Bo też i nikt nie
wierzyłby w rzetelność jakiejkolwiek informacji. "To tylko chwyt wyborczy!", "To genialny pomysł spin doktorów, żeby zniszczyć przeciwnika!".
Znawcy politycznych wizerunków szykują swoje technologie. Twarze polityków będą modyfikowane, ich wypowiedzi - opracowywane zgodnie z populistycznymi oczekiwaniami, listy wyborcze - w razie potrzeby - będą "inkrustowane kobietami" (cytat z wypowiedzi jednego ze specjalistów od politycznego wizerunku), pojawią się niespodzianki, nowinki, retusze i rewolucje. Byleby wygrać.
Kiedyś Machiavelli twierdził, że w polityce cel uświęca środki i pokazywał, jakie stosować metody, by zdobyć i zachować władzę. Jego "Książę" jest książką nie tylko prakseologiczną, ale i demoniczną. Wszelako tenże sam Machiavelli po wielekroć podkreślał, że wolność doboru środków, mimo że nieograniczona musi być zawsze uzasadniona wartością celu. A tym było - dobro państwa. Polityk może wiele. Może właściwie wszystko; może zabijać, kraść, oszukiwać, robić z siebie pajaca, ale tylko wtedy jeśli służy to dobru państwa, utrzymaniu jego siły i ekspansji. Wspominając Machiavellego pamiętamy o jego relatywizmie, a zapominamy do dobru, które traktował jako absolutne. O dobru państwa.
Dziś nie ma już makiawelizmu w polityce. Jest pijaryzm, czyli zawód, którego celem przerobienie polityka w celebrytę, który mógłby konkurować popularnością z Dodą.
A państwo? Jakie państwo? Liczy się show!
Magdalena Środa specjalnie dla Wirtualnej Polski