Kto zarobił na pośpiechu Ministerstwa Edukacji Narodowej?
Katarzyna Hall dopuściła do konfliktu interesów przy wprowadzaniu podstawy programowej dla szkół - donosi "Rzeczpospolita".
20.02.2014 | aktual.: 20.02.2014 11:38
Gazeta zauważa, że nową podstawę programową wprowadzano w 2009 r. w ogromnym pośpiechu. "Prace nad nią rozpoczęły się od zera zaledwie rok wcześniej" - zaznacza "Rz". Tymczasem zmiana podstawy pociąga za sobą konieczność wymiany wszystkich podręczników używanych przez uczniów.
Rozmówca z branży wydawniczej twierdzi, że podręczniki musiały być gotowe na wrzesień 2009 r., podczas gdy zmiany w podstawie ogłoszono pod koniec 2008 r. Wiadomo było, że wygrają ci, którzy wcześniej widzieli, co mają wydrukować.
Obroty na rynku podręczników w 2009 r. wyniosły 775 mln zł, rok wcześniej było to 695 mln zł.
"Rz" zwraca uwagę, że od lat pojawiały się sygnały, że reformie towarzyszyły nieprawidłowości. "Ostatnio w listopadzie 2013 r. poseł PiS Jacek Sasin skierował w tej sprawie interpelację do MEN. Pytał m.in., czy to, że eksperci Gdańskiej Fundacji Oświatowej związani umowami z wydawcami pracowali nad nową podstawą programową nie oznacza, że doszło do nielegalnego lobbingu wydawców" - czytamy.
Sasin nie znał pełnej listy ponad 100 ekspertów, których MEN zatrudnił w 2008 r. do prac nad nową podstawą. Do listy tej dotarła teraz "Rz" (przez lata resort jej nie upubliczniał).
Okazuje się, że wielu z tych ekspertów dziś żyje z pisania podręczników dla szkół dostosowanych do nowej podstawy.
Źródło: "Rzeczpospolita"