Kto zarobił na katowickiej hali?
Mysłowicki „Przemysłobud”, który w latach 1999 i 2000 budował halę nr 1 katowickich targów, zapewne nie przez przypadek otrzymał zlecenie warte ponad 17 mln zł. Pod koniec inwestycji, a więc kiedy zaczynały się płatności za wykonane roboty, udziałowcem firmy budowlanej z Mysłowic został... ówczesny prezes Międzynarodowych Targów Katowickich — Jan Hoppe. Sam sobie dał zarobić. — Nie będę komentował tej sprawy — oznajmił nam Jan Hoppe.
Katowickie targi, które w latach 90., przynosiły zysk i nazywały siebie wiceliderem polskiego rynku wystawienniczego, bez wątpienia popadły potem w kłopoty finansowe. Czy wyprowadzono ze spółki majątek? I co robili wtedy udziałowcy — gmina Katowice, Skarb Państwa, a wcześniej wojewoda katowicki? To pytania, oczywiście, do prokuratora.
Kilka dni temu większościowy właściciel MTK (51 proc.) — zagraniczny inwestor Expocentres Eastern Europe Limited (EEEL) — zwołał udziałowców z godziny na godzinę i przegłosował uchwałę o podwyższeniu kapitału zakładowego spółki Międzynarodowe Targi Katowickie (50 tys zł) o kwotę 1,6 mln zł. Zobowiązał wspólników do wpłacenia pieniędzy (proporcjonalnie do udziałów) w ciągu 3 dni. Gotówka potrzebna jest na rozbiórkę zawalonej hali.
Naszym zdaniem uchwała zgromadzenia wspólników z 1 lutego podjęta została z naruszeniem prawem. Skarb Państwa nie uchyla się jednak od zobowiązań wynikających z bycia mniejszościowym udziałowcem spółki - mówi Marcin Mazurek, rzecznik Ministerstwa Skarbu Państwa.
Sytuacja spółki nie powinna być tak zła, jak chce to wszystkim wmówić Zarząd i większościowy udziałowiec. Na koniec III kwartału 2005 roku zysk wyniósł 2,6 mln zł, a kapitał zapasowy — około 30 mln zł. Tłumaczenie spółki, że nie miała pieniędzy na odśnieżanie dachu hali są kłamstwem
Kłamią w spółce Międzynarodowe Targi Katowickie. Przerwali odśnieżanie dachu w połowie stycznia, bo rzekomo zabrakło pieniędzy. Tymczasem na koniec trzeciego kwartału 2005 roku zysk wyniósł 2,6 mln zł, a kapitał zapasowy - prawie 30 mln zł. Jeżeli to nie są "papierowe" zyski, to ze spółką nie jest aż tak dramatycznie. Żerując jednak na tragedii chce wyciągnąć pieniądze od mniejszościowych udziałowców na wyburzenie zawalonej hali nr 1. Przecież nie odmówią. I rzeczywiście - zgodnie deklarują wsparcie, bo nikt, kto ma serce, w takiej sytuacji pomocy nie odmówi.
Mamy trudną sytuację finansową, ale jak trzeba będzie dopłacić do targów, to dopłacimy - mówi Marek Blaszkowski, prezes katowickiego "Spodka".
Trzeba dodać, że mniejszościowi udziałowcy targów nigdy nie dostali nawet grosza z działalności spółki. Cały zysk co roku szedł na tzw. kapitał zapasowy, z którym spółka robiła, co chciała, m.in. zarząd zawsze wypłacał sobie wysokie apanaże. Jeżeli ten kapitał faktycznie istnieje, można go wykorzystać na usuwanie szkód wynikających z zawalenia się hali. Na zwołanym naprędce Nadzwyczajnym Zebraniu Wspólników, 1 lutego br., przegłosowana została przez większościowego udziałowca uchwała o podwyższeniu kapitału zakładowego spółki MTK o 1,6 mln zł (tyle mniej więcej ma kosztować rozbiórka hali). Kapitał zakładowy jest śmiesznie mały, jak na tak wielką spółkę, bo wynosi tylko 50.000 zł. Próby jej dokapitalizowania z zysku za każdym razem spotykały się ze sprzeciwem udziałowca większościowego. Podobna sytuacja występowała także wtedy, zanim pojawili się w Katowicach Anglicy, gdy głównymi udziałowcami spółki byli: Tadeusz Burzec oraz Jan Hoppe.
W nadzwyczajnym zgromadzeniu wspólników uczestniczyli przedstawiciele EEEL oraz IBC Investments (Jan Hoppe twierdzi, że z tą spółką nie ma nic wspólnego). Przedstawiciel Skarbu Państwa był obecny na tym posiedzeniu w roli obserwatora. Uznał bowiem, że skoro nie ma pozostałych udziałowców, uchwały nie będą wiążące, gdyż podjęte zostaną niezgodnie z prawem.
Dlaczego zabrakło przedstawiciela gminy Katowice?
Po pierwsze: zawiadomienie dotarło późnym popołudniem, że obrady rozpoczynają się o godz. 18.00, a po drugie: zgodnie z umową spółki podwyższyć kapitał można raz w roku o kwotę równą trzykrotnej wartości kapitału zakładowego, to jest w sumie o 150 tys. zł, a nie jak chce EEEL o 1,6 mln zł - mówi Waldemar Bojarun, rzecznik Urzędu Miasta w Katowicach.
Wszyscy mniejszościowi udziałowcy już dawno deklarowali chęć sprzedaży swoich udziałów. Udało się to tylko Janowi Hoppowi (do grudnia 2005 miał ich 13, czyli 6,5 proc.). Udziały gminy Katowice, wycenione na 1.8 mln zł, pod koniec ub. roku zadeklarowała odkupić firma EEEL, więc nie jest biedna.
To, co się teraz dzieje wokół spółki, to lincz publiczny - mówi mecenas Grzegorz Słyszyk z MTK. Targi atakowane są również przez publicznych udziałowców, a przecież mają swoje kompetentne służby, które przygotowywały materiały dla swoich przedstawicieli na posiedzenie Rady Nadzorczej czy na Walne Zgromadzenie. Trzeba było im pomóc.
Ewa Purzycka naczelnik Wydziału w Departamencie Nadzoru Właścicielskiego Ministerstwa Skarbu Państwa
Sytuacja ekonomiczno-finansowa spółki, od momentu wykonywania nadzoru przez ministerstwo, była przeciętna. Wypracowywane zyski netto corocznie przeznaczane były na kapitał zapasowy spółki, którego wartość na koniec III kwartału 2005 roku wyniosła około 30 mln zł. Zobowiązania wobec Urzędu Skarbowego na koniec 2005 roku - 1,8 mln zł. W lutym br. Walne Zgromadzenie Wspólników ma głosować nad dalszym istnieniem spółki Międzynarodowe Targi Katowickie.
Wspólnicy Międzynarodowe Targi Katowickie:
Expocentres Eastern Europe Limited (EEEL) - 51 proc. • gmina Katowice - 18 proc. • Skarb Państwa - 14 proc. • katowicki "Spodek" - 10 proc. • IBC Investments w Warszawie - 6,5 proc. • Regionalna Izba Gospodarcza - 0,5 proc.
Teresa Semik