Kto "zapomniał" szukać Wernera Kampego?
Dlaczego hitlerowski nadburmistrz Bydgoszczy, określany niekiedy "katem miasta", obarczony odpowiedzialnością za inspirowanie i organizowanie masowych mordów, Werner Kampe, po wojnie nigdy nie stanął ani przed polskim, ani jakimkolwiek sądem? Gdyby zapytać o to zainteresowanych bydgoszczan, przekonany jestem, że niemal wszyscy odpowiedzieliby tak samo: schronił się w zachodniej strefie okupacyjnej Niemiec i zarówno alianci, jak i późniejsze władze niemieckie, mimo usilnych starań strony polskiej, odmówiły wydania go.
18.05.2004 | aktual.: 18.05.2004 08:06
Taką właśnie wersję zbudowała i troskliwie przez długie lata pielęgnowała PRL-owska propaganda. Prawda wyglądała jednak zupełnie inaczej.
"Expressowi" udało się dotrzeć do dokumentów związanych z poszukiwaniem Wernera Kampego przez Główną Komisję Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce z końca lat czterdziestych, przechowywanych dziś w Instytucie Pamięci Narodowej w Warszawie. To nieprawdopodobne, ale wynika z nich, że po wojnie Kampego w ogóle nikt nie szukał! A szansa na wydanie go Polsce istniała, gdyż były nadburmistrz Bydgoszczy przez dłuższy czas przebywał w amerykańskim obozie dla jeńców wojennych.
Było to - jak się wydaje - rażące niedbalstwo polskiego powojennego wymiaru sprawiedliwości.
Obszernie o tej sprawie napiszemy w najbliższym piątkowym magazynie "Expressu".
kb