Kto zapłaci za leczenie irackiego chłopca?
Hassan skończył 17 lat. Według irackiego
prawa jest już mężczyzną i sam powinien kierować swym losem. Ale z
łóżka Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie patrzy
bezradny chłopiec. Osłabiony chorobą, znacznie drobniejszy niż
polscy rówieśnicy - pisze "Gazeta Krakowska". Za kilka,
kilkanaście dni Hassan opuści szpital, w którym uratowano mu
życie. Nie bardzo wiadomo, co dalej robić z ocalonym istnieniem
ani kto ma za nie odpowiadać - podaje dziennik.
Gdyby Hassan był Polakiem, za jego rehabilitację płaciłby Narodowy Fundusz Zdrowia. Miejsce do mieszkania znalazłby choćby w domu dziecka, systemem pomocy objęłaby go opieka społeczna. Ale Polakiem nie jest. Nie ma nawet polskiego ubezpieczenia zdrowotnego, więc dla NFZ nie istnieje. Polskiej Misji Medycznej, która sprowadziła chłopca do Krakowa, brakuje jeszcze 20 tys. zł na pokrycie rachunków za szpital. W dodatku chłopcu kończy się wkrótce wiza pobytowa - informuje "Gazeta Krakowska".
Lekarze boją się, że bez systematycznej rehabilitacji efekty rocznego leczenia Hassana zostaną zmarnowane. On sam czuje się rozbity. Bardzo tęskni za domem i równie mocno boi się tego, co tam na niego czeka - pisze gazeta. Jest z nami prawie rok, od 4 września 2003 - mówi o Hassanie rzecznik Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie Marcin Mikos. Przeszedł pięć poważnych operacji i mnóstwo drobniejszych zabiegów. Kiedy tu przyjechał, nie ważył nawet 20 kilo. Był wygłodzony, skrajnie wyczerpany, z biodrami poszarpanymi wybuchem bomby, przykurczem nóg, niesprawnym przełykiem.
Teraz chłopak czuje się dobrze, spaceruje (choć przy pomocy kul), jest pełen życia. Lekarze obawiają się jednak, że efekty długiego leczenia zostaną zmarnowane. Najkorzystniejsza byłaby dla Hassana dalsza rehabilitacja w Polsce, pod okiem fachowców, w spokoju i godziwych warunkach. Nie wiadomo jednak, kto miałby za nią zapłacić - czytamy w "Gazecie Krakowskiej". (PAP)