Kto zabił "Pershinga"? - wyrok w piątek
W piątek nowosądecki Sąd Okręgowy ogłosi
wyrok w procesie o zlecenie zabójstwa i zastrzelenie domniemanego
szefa gangu pruszkowskiego Andrzeja K. - "Pershinga". W środę
zakończył się proces w tej sprawie.
16.07.2003 | aktual.: 16.07.2003 18:11
W procesie, prócz zleceniodawcy i wykonawcy "wyroku" na "Pershingu", oskarżonych jest jeszcze sześć osób, które - według prokuratury - należały do grupy przestępczej o charakterze zbrojnym.
Podczas poprzedniej rozprawy w poniedziałek prokurator zażądał dla oskarżonego o zastrzelenie "Pershinga" Ryszarda B. kary dożywocia, a dla zleceniodawcy zabójstwa - Mirosława D., pseudonim Malizna, 15 lat więzienia. Według prokuratora, pozostałych sześciu oskarżonych zasłużyło na kary więzienia od 1,5 roku do 7 lat.
Główny oskarżony w procesie - Ryszard B., któremu przypisuje się wykonanie wyroku na "Pershingu", powiedział w ostatnim słowie, że jest niewinny. Dodał, że nikogo nie zabił, wyparł się kierowaniem grupą przestępczą i poprosił o sprawiedliwy wyrok.
"Oświadczam z całą mocą, że nie zabiłem Andrzeja K. i nie miałem z tą śmiercią nic wspólnego. Oświadczam z całą stanowczością, że nie zabiłem gen. Marka Papały, nie mam z tym nic wspólnego i nic mi o tym nie wiadomo" - podkreślił Ryszard B. Dodał, że organa ścigania usiłują zrobić z niego "kozła ofiarnego" w tej i innych sprawach, dziejących się w Polsce.
"Sprawa, w której w tej chwili jestem sądzony, oraz sprawa, w której zarzuty mi postawiono, wiążą się moim zdaniem, bo organa ścigania przez ten proces chcą uprawdopodobnić fakt, że mogłem zabić gen. Marka Papałę" - uznał oskarżony.
Ryszard B. od początku śledztwa i procesu odmawiał składania wyjaśnień. Przed sądem ograniczał się do oświadczeń. W środę wyjaśnił, że powodem tego jest jego brak zaufania do organów ścigania.
"Gdyby powstało jakieś ciało parlamentarne, takie jak np. komisja śledcza, oświadczam z całą stanowczością, że odpowiem na każde pytanie i jestem w stanie poddać się badaniu na wykrywaczu kłamstw" - powiedział Ryszard B.
Mirosław D., pseudonim Malizna, oskarżony o nakłanianie Ryszarda B. do zabójstwa Andrzeja K., w ostatnim słowie ograniczył się do jednego zdania, prosząc sąd o uniewinnienie.
Anatolij P. uznawany za "goryla" głównego oskarżonego zarzucił prokuraturze i CBŚ manipulację materiałem dowodowym i oskarżonymi. Kwestionował istnienie grupy przestępczej i fakt posiadania broni przez jej członków. Utrzymywał, że w momencie aresztowania został pobity przez funkcjonariuszy, a w śledztwie był zastraszany i nakłaniany do obciążenia Ryszarda B. odpowiedzialnością za śmierć gen. Papały.
Oskarżeni o udział w grupie przestępczej kierowanej przez Ryszarda B. twierdzili przed sądem, że łączyły ich jedynie kontakty towarzyskie i biznesowe.
"Pershing" zginął 5 grudnia 1999 r. w Zakopanem zastrzelony na Polanie Szymoszkowej przy swoim samochodzie. Według prokuratury, bezpośrednimi wykonawcami "wyroku" byli Ryszard B. oraz nadal poszukiwany międzynarodowym listem gończym Ryszard Niemczyk, który w październiku 2000 r. zbiegł z więzienia w Wadowicach. Ryszard B. został miesiąc po zabójstwie "Pershinga" zatrzymany w Meksyku i przewieziony do Polski.
Według prokuratury, strzały do Andrzeja K. oddał Ryszard B., natomiast Niemczyk, który stał w pobliżu, strzelał seriami w powietrze, aby odwrócić uwagę gapiów lub ich odstraszyć.
Proces rozpoczął się 5 listopada 2002 r. Towarzyszyły mu szczególne środki ostrożności zastosowane wobec oskarżonych oraz uczestników i obserwatorów. Podstawą aktu oskarżenia były zeznania świadka koronnego Adama K., pseudonim Dziadek, który był z zabójcami "Pershinga" w chwili zbrodni - siedział w samochodzie, którym sprawcy przyjechali na miejsce egzekucji. Obrońcy Ryszarda B. mec. Leszek Piotrowski i Jacek Karp wielokrotnie podważali w procesie wiarygodność świadka koronnego i jego zeznań. Sugerowali, że zabójcą "Pershinga" mógł być obecny świadek koronny, który zepchnął winę na Ryszarda B.
Cały akt oskarżenia zawierał 43 zarzuty. 15 z nich ciążyło na Ryszardzie B. Dotyczyły one przestępstw popełnionych w latach 1995- 2001 w różnych miastach Polski. Zarzuty wobec innych oskarżonych dotyczyły wymuszeń rozbójniczych i porwań biznesmenów, na których gang "zarobił" 1,6 mln zł. Sam Ryszard B. nie brał bezpośredniego udziału w tych porwaniach, lecz kierował grupą przestępczą i negocjował wysokość okupu.