Kto zabił małżeństwo i nienarodzone dziecko?
23-letnia Bożena Ch. była w szóstym lub siódmym miesiącu ciąży. Nadal nie jest jasne, dlaczego i jak zginęła. Z najnowszych ustaleń Prokuratury Rejonowej w Tucholi wiadomo jedynie, że w momencie, kiedy zapalił się samochód - już nie żyła. Obok znajdowały się zwłoki jej męża, starszego o 10 lat Piotra Ch.
27.08.2004 | aktual.: 27.08.2004 08:14
Do tragedii doszło w nocy z 2 na 3 maja w Mędromierzu Wielkim k. Tucholi. W poniedziałkowy poranek jeden z okolicznych mieszkańców znalazł na łące spalonego fiata sienę. Samochód był doszczętnie wypalony. Na tylnym siedzeniu znaleziono butlę gazową z otwartym zaworem oraz dwa zwęglone szkielety: mężczyzny i kobiety.
W toku dochodzenia ustalono, że samochód i pole należały do 33-letniego Piotra Ch. i jego żony Bożeny. Tydzień wcześniej pobrali się. Kobieta była w szóstym miesiącu ciąży.
- Nadal nie mamy oficjalnego potwierdzenia tożsamości zwłok, czekamy na wyniki badania DNA - powiedziała "Expressowi" prowadząca postępowanie prokurator Monika Zielińska. - Z wyników sekcji zwłok i badań toksykologicznych wiemy natomiast, że kobieta zmarła jeszcze przed zapaleniem się samochodu. Co było przyczyną zgonu, jeszcze nie wiemy. Na pewno nie była to trucizna. Zleciliśmy badanie na obecność środków odurzających i leków psychotropowych. Wyników jeszcze nie ma - dodaje prokurator M. Zielińska. Przyznaje, że ze względu na stopień zwęglenia ciała, określenie przyczyny zgonu jest praktycznie niemożliwe.
Ustalono, że druga osoba (wszystko wskazuje na Piotra Ch.) spłonęła żywcem - poniosła śmierć w wyniku urazu termicznego i zatrucia tlenkiem węgla. Badanie krwi wykazało, że obydwie osoby były trzeźwe.
- Nadal nie znamy też motywu. Ustalamy, jak żyły ofiary, na co chorowały, jak przebiegała ciąża - mówi prokurator Zielińska.
Analizowany jest też pamiętnik Bożeny Ch., który dostarczyli prokuraturze jej rodzice. Wynika z niego, że Piotr Ch. ciężko zachorował, a pożycie między małżonkami w ostatnim okresie nie układało się najlepiej. Jak głosi karta informacyjna wydana przez szpital im. Biziela w Bydgoszczy, Piotr Ch. leczył się na reumatoidalne zapalenie stawów.
- Synowi cierpły ręce i nogi. Nie mógł pracować. Cierpiał - powiedział "Expressowi" ojciec ofiary.
Rodzice Bożeny Ch. nie wierzą w jej samobójstwo. - Myślimy, że Piotr ją wywiózł, zabił, a potem sam się podpalił - uważa matka kobiety.
Wyniki badania DNA mają być znane w przyszłym tygodniu.
(szu)