Kto teraz będzie gasił pożary?
To próba zniechęcenia tysięcy ludzi do działalności społecznej i brak szacunku dla ludzi, którzy często w pierwszym szeregu ratują mienie, a nierzadko i życie innych - tak działacze Związku Ochotniczych Straży Pożarnych komentują rozporządzenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, które pozbawia strażaków ochotników niewielkich ekwiwalentów za udział w akcjach ratowniczych - pisze gazeta "Super Nowości".
Dotychczas strażakom ochotnikom przysługiwał ekwiwalent za udział w akcjach ratowniczych w wysokości do 1/175 średniej płacy krajowej. W praktyce były to niewielkie pieniądze, najczęściej 10 - 15 złotych, ledwie pokrywające koszty np. środków czystości czy wody do picia. Wielu strażaków zrzekało się zresztą wypłat na rzecz swoich macierzystych jednostek. Z zebranych w ten sposób pieniędzy kupowano np. umundurowanie. Ostatnio jednak ministerstwo stwierdziło, że ekwiwalent przysługiwać będzie jedynie uczestnikom akcji gaśniczych pracującym na etatach.
W moim odczuciu to bezprawne działanie ministerstwa. Tym bardziej, że owe groszowe ekwiwalenty nie pochodziły przecież z budżetu państwa, lecz z kasy samorządów lokalnych - mówi wyraźnie zirytowany Wiesław Kubicki, wójt podprzeworskiego Zarzecza, jednocześnie wiceprezes Związku Ochotniczych Straży Pożarnych na Podkarpaciu. Działacze OSP obawiają się, że może to zniechęcić do społecznej pracy wiele osób i mocno osłabić związek pod względem członków.
Dzisiaj w podkarpackich jednostkach OSP działa 56 tysięcy osób gotowych w każdej chwili do uczestnictwa w akcjach gaśniczych. Wielokrotnie zastępy ochotników są pierwsze na miejscu zdarzeń, a nieraz zdarza się, że szybkie ugaszenie pożaru jest ich zasługą. (PAP)