PolskaKto ściemnia na osiedlach

Kto ściemnia na osiedlach



Na ulicy Rogowskiej już od miesięcy latarnie nie świecą. - A złodzieje okradają samochody - skarżą się mieszkańcy.
Wrocławskie osiedla pogrążają się w ciemnościach. Kolejne latarnie gasną, bo spółdzielnie nie zgadzają się na podpisanie z zakładem energetycznym umów na naprawy oświetlenia.

Kto ściemnia na osiedlach

- Jeśli przyjmiemy niekorzystne warunki EnergiiPro, będziemy musieli podnieść lokatorom czynsz - zapowiada Lucyna Siwek, prezes SM Nowy Dwór. Na ulicy Rogowskiej na Nowym Dworze nie ma światła już od ponad miesiąca. - Około piątej odbieram synka z przedszkola - opowiada Marta Zioło. - Kiedy pod wieczór wracam do domu, naprawdę kolana ze strachu mi się trzęsą. Tutaj zrobiło się bardzo niebezpiecznie. Tylko w tym tygodniu okradli na naszej ulicy dwa samochody. - Wieczorem zwłaszcza ludzie starsi boją się wychodzić z domu - dodaje Jerzy Chrząstek, gospodarz budynku przy ul. Rogowskiej 40. - Po drugiej stronie ulicy jest całodobowy sklep. Po zmroku kręci się tu wielu pijaków. Sąsiedzi bez przerwy mnie pytają, kiedy w końcu zapalą nam te latarnie, a ja nie wiem, co im powiedzieć...

Spółdzielnia mieszkaniowa Nowy Dwór już od trzech tygodni nie może się doprosić, by EnergiaPro odpłatnie przywróciła oświetlenie na Rogowskiej. - Mieszkańcy przychodzą do nas z pretensjami, że nie płacimy za oświetlenie ulicy - mówi Lucyna Siwek, prezes SM Nowy Dwór. - A to nie jest prawda. My zwyczajnie nie chcemy zgodzić się na podpisanie z zakładem energetycznym stałej umowy na konserwacje lamp i okablowania. Rocznie musielibyśmy płacić za to 50 tysięcy złotych. Wolimy ponosić koszty każdorazowej naprawy. Poza tym to EnergiaPro jest właścicielem urządzeń i ma obowiązek płacić za ich naprawę i konserwację. Jeśli przyjmiemy warunki narzucone przez koncern, odbije się to na lokatorach. Będziemy zmuszeni podnieść czynsz.

Na ulicy Hiszpańskiej już od kilku tygodni jest ciemno. Prezes spółdzielni Metalowiec wielokrotnie zwracał się do koncernu z prośbą o usunięcie awarii kabla. - Dowiedziałem się, że naprawią go, ale dopiero wtedy, gdy podpiszemy stałą umowę - mówi Jerzy Kruk, prezes SM Metalowiec. - Mam płacić kilkadziesiąt tysięcy złotych za konserwację urządzeń, choć może się okazać, że przez cały rok będą pracować bez zastrzeżeń. Przecież to jest bzdura! - Czujemy się przymuszani do podpisania tej umowy - przyznaje Barbara Grabowska z SM Kuźniki. - Koncern odmawia naprawy zepsutych latarni, a lokatorzy boją się chodzić po ciemnych ulicach.

Właściciel naprawi, ale... nie zapłaci EnergiaPro narzuca spółdzielniom wykonawcę usług naprawczych. - Nie możemy ogłosić przetargu i wybrać firmy, która w razie awarii np. naprawi latarnie na ulicy - wyjaśnia Lucyna Siwek. - EnergiaPro pouczyła nas, że ma wyłączność na konserwację urządzeń. Naszym zdaniem koncern łamie podstawowe prawa, którymi rządzi się wolny rynek. Od rzecznika koncernu usłyszeliśmy, że tylko EnergiaPro jako jedyny prawny właściciel urządzeń oświetleniowych może konserwować swój majątek. Koncern nie poczuwa się już jednak do pokrywania kosztów tych napraw. EnergiaPro powołuje się w tym miejscu na decyzję prezydenta. Ten dwa lata temu uznał, że obowiązek oświetlania dróg nie będących publicznymi należy do właścicieli danego terenu. W przypadku dróg wewnątrzosiedlowych jest to spółdzielnia (patrz: ramka). - Na tej podstawie nie mamy obowiązku konserwacji oświetlenia na osiedlach - twierdzi Anna Wojcieszczyk, rzecznik prasowy EnergiiPro Koncernu Energetycznego. - Jeśli chodzi o umowy ze
spółdzielniami, preferujemy stałe, bo z doświadczenia wiemy, że w przypadku zleceń jednorazowych zarządcy często niefachowo i bezprawnie dokonują napraw. Przy okazji takich reperacji dochodzi do poważniejszych awarii.

Prawo dżungli dla silniejszego Prezesi SM Nowy Dwór i Metalowiec złożyli skargę do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Urzędu Regulacji Energetyki. - Spółdzielnie powinny wystąpić do nas z wnioskiem o wszczęcie postępowania w sprawie monopolistycznych praktyk stosowanych przez EnergięPro - uważa Zbigniew Jurczyk, dyrektor wrocławskiej delegatury UOKiK. - Nie znam szczegółów tego konfliktu. Oczywiste jest jednak, że za konserwację urządzeń odpowiada jego właściciel. Rodzaj umowy zawieranej między stronami także nie powinien być narzucony na zasadzie: mocniejszy stawia warunki słabszemu. Powinien zostać wynegocjowany na partnerskich warunkach. Zbadamy sprawę, kiedy dostaniemy wniosek, - Jeśli lampy należą do koncernu, to on powinien płacić za ich naprawy - mówi Jacek Bełkowski, rzecznik prasowy URE. - Nie możemy ingerować w ten spór, bo tu nie chodzi o kwestie związane z dostarczaniem energii, a świadczeniem usług. Ale przyznam, że nie rozumiem żądań EnergiiPro.

Jak gmina pozbywa się latarni Oświetlanie dróg należy do zadań gminy. Do 2003 roku to Zarząd Dróg i Komunikacji pokrywał koszty związane z oświetlaniem dróg publicznych i osiedlowych. Od dwóch lat obowiązek ten - na polecenie gminy - przejmują od ZDIK-u spółdzielnie mieszkaniowe. Te od początku nie chciały zgodzić się na takie rozwiązanie i stanowczo protestowały. ZDiK groził spółdzielniom, że wyłączy oświetlenie na ulicach, jeśli nie podpiszą umowy. Spółdzielnie obawiały się o bezpieczeństwo mieszkańców, którzy na ciemnych ulicach byli bardziej narażeni na kradzieże i napaści. Te argumenty w końcu trafiły do prezydenta, który postanowił przez najbliższe cztery lata (czyli teraz jeszcze przez dwa) pokrywać koszty oświetlenia.

Katarzyna Tokarska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)