Kto rzucił zły czar na krowę?
Czy krowa ze wsi Żarnowo zmarła naturalnie, czy też rzucili na nią urok inspektorzy sanepidu? Prokuratura w Augustowie prowadzi sensacyjne postępowanie. Afera w podaugustowskiej wsi Żarnowo zaczęła się zupełnie niewinnie, od rutynowej wizyty sanepidu - opisuje "Metro".
26.06.2006 | aktual.: 26.06.2006 06:47
Do gospodarstwa 67-letniej Teresy Michniewicz pewnego dnia zajechali inspektorzy sanepidu. Zajrzeli do obory, w której stała krasula Zuzanna i odjechali. Ale krowa zachorowała. Nie pomógł nawet szybko wezwany weterynarz, który zapisał lekarstwa. Po kilku dniach zwierzę zdechło.
Pani Teresa połączyła fakty i zgłosiła sprawę do prokuratury. Nie ma wątpliwości, że krowa zeszła przez czary. Te doktory rzucili na moją Zuzankę urok! - oskarża pracowników Sanepidu. Po ich wizycie jakby zmizerniała, nie chciała jeść i przestała dawać mleko. Cykali jakieś zdjęcia, widziałam, jak przez to zwierzęta wariują. Na kilka minut jeden z nich został sam w oborze. Pewnie wtedy rzucił na Zuzankę zaklęcie - denerwuje się.
Pracownicy sanepidu zarzekają się, że nie zrobili krasuli nic złego. Sprawdzaliśmy tylko warunki sanitarne w oborze. Nic więcej - tłumaczy pan Stanisław, jeden z inspektorów. Ale prawdę ma ustalić Prokuratura Rejonowa w Augustowie. Odbyła się już sekcja zwłok mlekodajnej denatki. Krowa miała chorą wątrobę - odkrył Waldemar Trop, białostocki weterynarz.
Ale czy to już ostateczny dowód w tej sprawie? No właśnie z czarów takie rzeczy się robią! - nie ustępuje pani Teresa. (PAP)