Kto po Franciszku? "To są ostatnie miesiące tego pontyfikatu" [OPINIA]

Pontyfikat Franciszka zmienił Watykan. "Synodalny i dialogiczny" papież zdusił w istocie debatę na temat swoich następców. Za czasów Jana Pawła II czy Benedykta XVI z pasją dyskutowano o tym, kto będzie ich następcą. Teraz zapadło milczenie, a oczywistych papabili nie ma. A nie ma, bo wszyscy, których wskazywano jako następców, stracili wpływy w Watykanie.

Kto po Franciszku? "To są ostatnie miesiące tego pontyfikatu" [OPINIA]Papież Franciszek (AP Photo/Alessandra Tarantino) Alessandra Tarantino
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | Alessandra Tarantino
Tomasz P. Terlikowski
125

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Stan zdrowia papieża Franciszka, a także jego wiek, nie pozostawia większych wątpliwości: ten pontyfikat dobiega końca. Obustronne zapalenie płuc w sytuacji człowieka, który nie ma połowy jednego płuca, a także informacje o wielobakteryjnym jego charakterze, mogą sugerować, że zarówno lekarze, jak i otoczenie papieskie szykuje się do jego śmierci.

Nieoficjalne przecieki (wcale nie jest łatwo ocenić, jak dalece wiarygodne) sugerują, że świadomość zbliżającej się śmierci ma także Franciszek. Pełna blokada informacyjna z najbliższego otoczenia papieskiego (tzw. rodziny) tylko wzmacnia to wrażenie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Negocjacje USA i Rosji. Ławrow i Rubio przy jednym stole

To wszystko wcale nie musi jednak oznaczać, że papież rzeczywiście umrze w najbliższych dniach czy nawet tygodniach, bo jest przecież otoczony najlepszą z możliwych opieką. I watykaniści, i kardynałowie mówią jednak otwarcie (choć na offie), że nawet jeśli tym razem Franciszek wróci do jakiejś formy zdrowia, to prawdopodobnie w tym roku spodziewać się powinniśmy konklawe, bo to są ostatnie miesiące tego pontyfikatu. To zaś stawia, oczywiste w takiej sytuacji pytania, kto następny?

Surowa kara za wskazanie następcy Franciszka

W pierwszych latach pontyfikatu Franciszka lista potencjalnych następców była dość długa, a pojawiali się na niej zarówno Filipińczyk kard. Tagle, jak i Afrykańczyk (to było raczej myślenie bardziej tradycyjnych nurtów Kościoła) kardynał Sarah. Na początku niekiedy nawet (to raczej myślenie życzeniowe Polaków) pojawiało się też nazwisko Polaka - kardynała Konrada Krajewskiego.

Ten ostatni nigdy nie komentował takich propozycji i zachowywał absolutną lojalność wobec Franciszka, pracując dla niego i dyskretnie milcząc na temat wszystkich możliwych sporów w Kościele, ale dwójka pozostałych — choć także byłe wierna papieżowi — to została lekko odsunięta w Watykanie. Papież wprawdzie nie odesłał ich do domów, ale pozbawił części wpływów.

I dzisiaj już każdy wie, że wskazywanie przez media potencjalnych następców Franciszka nie kończy się dla nich dobrze, a jeszcze gorzej kończy się dla nich kwestionowanie kierunku, w jakim obecny papież prowadzi Kościół, i w jaki spogląda na świat. Efekty są dość oczywiste, bo choć jakieś nazwiska pojawiają się w mediach i jakieś debaty trwają, to nie ma oczywistych czy nawet prawdopodobnych papabili.

Watykaniści też niechętnie ich wskazują, bo… ceną za przesadną otwartość w dyskusji na takie tematy, może być odsunięcie od źródeł watykańskich informacji. Brakuje więc poważnych materiałów do jakichkolwiek analiz.

Jeśli jednak można coś zdiagnozować z całą pewnością, to jest to fakt, że wielu watykańskich (ale nie tylko) hierarchów otwarcie mówi, że chciałoby trochę więcej spokoju. Pontyfikat Franciszka to okres, w którym dokonało się wiele zmian, w których papież udzielał wywiadów, z których mogło wynikać, że zmienia doktrynę i po których trzeba się było potem wypowiadać.

Jego dokumenty były (i nadal są) interpretowane radykalnie odmienne w różnych częściach Kościoła. Tak jest z "Amoris laetitia", która według jednych - Włochów, Niemców, Filipińczyków czy Argentyńczyków - dopuszcza osoby rozwiedzione w nowych związkach do Komunii Świętej, a według innych - choćby Polaków - nic nie zmienia i jest tylko potwierdzeniem nauczania Jana Pawła II.

Spór o rozumienie dokumentów ma zaś całkiem wymierne skutki w życiu ludzi, którzy po jednej stronie Odry słyszą, że mimo rozwodu i nowego związku mogą przystępować do Komunii, a po drugiej mogą się dowiedzieć, że mają zakaz.

Jedne parafie - te po niemieckiej stronie Odry - udzielą im rozgrzeszenia, a te po polskiej już nie. Identycznie taką samą sytuację mamy ze zgodą papieską na błogosławienie osób homoseksualnych i ich związków, jedne Kościoły i diecezje wprowadziły je, a inne wyraziły zdecydowany sprzeciw, co oznacza jasne potwierdzenie, że katolicyzm jest obecnie głęboko wewnętrznie podzielony.

I nawet jeśli - co jest faktem - ten podział zaczął się na długo przed pontyfikatem Franciszka, i nawet jeśli ani on, ani nikt inny nie miał siły, by go zakończyć, to nie ma też wątpliwości, że styl sprawowania władzy i komunikacji Bergoglio wzmocnił te tendencje i zaostrzył pewne spory.

Nowym papieżem powinien być Włoch. Przynajmniej zdaniem kardynałów

Teraz - i mówią to w prywatnych rozmowach otwarcie liczni przedstawiciele hierarchii - Kościół potrzebuje nieco więcej spokoju, a to oznacza, że nowym papieżem powinien zostać najlepiej Włoch, być może dyplomata z dużym doświadczeniem, a jednocześnie ktoś, kto będzie przedstawicielem linii środka. Kościelnym centrystą, którego zaaprobować będą mogli zarówno progresywiści katoliccy, jak i liczni zwolennicy bardziej tradycyjnych wizji katolicyzmu.

Istotne znaczenie - i kardynałowie także mają tego świadomość - ma także w wyborze potencjalnego następcy Franciszka, polityka. I nie chodzi o to, że Donald Trump, jak ostatnio sugerował portal Politico, będzie chciał wpłynąć na konklawe i wskazać kogoś bardziej sobie życzliwego, a raczej o to, że hierarchowie będą musieli wybrać kogoś o specyficznych cechach. Kogoś, kto będzie umiał obracać się w świecie coraz bardziej wielobiegunowym, coraz mniej przewidywalnym, a także kogoś, kto będzie umiał rozmawiać także z Trumpem, a jednocześnie nie będzie tracił kontaktu z globalnym Południem, w którym tłoczy się obecnie ogromna większość katolików.

Nowy papież będzie też musiał umieć godzić interesy katolików z bogatych i radykalnie zlaicyzowanych społeczeństw zachodnich, którzy często obawiają się migracji z faktem, że wiele Kościołów na Zachodzie wciąż istnieje dzięki migrantom. Istotne dla niego muszą być jednak także interesy katolików z krajów migracyjnych. To wszystko zaś oznacza, że potrzebujemy dyplomaty o ogromnej wiedzy i jednocześnie z ogromnym doświadczeniem komunikacyjnym.

Tyle pragnienia watykańskich - i nie tylko - hierarchów i komentatorów. One będą miały swoje znaczenie. Warto mieć jednak świadomość, że i sam Franciszek przygotował do pewnego stopnia Kościół do kolejnego konklawe i sprawił, że jeśli ktoś liczy na radykalnie odmienny od jego następny pontyfikat, to może łatwo się przeliczyć.

Dlaczego? Bo spośród 141 kardynałów mogących głosować, 111 mianował papież Franciszek. Jego nominaci stanowią więc niemal osiemdziesiąt procent przyszłych uczestników konklawe. Czy to ma znaczenie? Ma, bo Franciszek - o czym była mowa - obdarzał kapeluszem kardynalskim raczej osoby o bliskich sobie poglądach, a odmawiał go tym, którzy się z nim nie zgadzali. To będzie miało swoje znaczenie w nadchodzącym konklawe.

Polityka nominacji kardynalskich Franciszka ma jednak jeszcze jeden skutek. Otóż papież powołał do kolegium kardynalskiego wielu hierarchów z peryferiów świata katolickiego, z globalnego Południa. Co z tego wynika? Odpowiedź jest prosta: otóż ci kardynałowie są często łatwiejsi do politycznego pozyskania przez wytrawnych watykańskich, najczęściej włoskich (choć niekiedy także amerykańskich czy niemieckich) graczy, którzy będą składać większość konieczną do wyboru nowego papieża.

Na kogo mogą postawić? Ostrożnie rzecz ujmując, może być to Włoch z doświadczeniem w dyplomacji. Kardynał Mateo Zuppi jest takim kandydatem, ale… jest on na tyle bliskim współpracownikiem Franciszka, że dla części kardynałów, którzy chcą korekty, może się okazać nieakceptowalny.

Tomasz P. Terlikowski dla Wirtualnej Polski

Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".

Wybrane dla Ciebie

Skok temperatury od poniedziałku. To już prawdziwa wiosna?
Skok temperatury od poniedziałku. To już prawdziwa wiosna?
Złodziej złamał nogę sprzedawcy. Ukradł wódkę
Złodziej złamał nogę sprzedawcy. Ukradł wódkę
Trump awanturuje się w trakcie spotkania. Poszło o sportowców
Trump awanturuje się w trakcie spotkania. Poszło o sportowców
NATO tworzy sztab tuż przy granicy z Rosją. "To sygnał"
NATO tworzy sztab tuż przy granicy z Rosją. "To sygnał"
Niepokojący sondaż. Polacy zabrali głos ws. pokoju w Ukrainie
Niepokojący sondaż. Polacy zabrali głos ws. pokoju w Ukrainie
Trump walczy z różnorodnością w armii. Gen. Brown zwolniony
Trump walczy z różnorodnością w armii. Gen. Brown zwolniony
Ponad 5 tys. ludzi na bruk. Duże zwolnienia w Pentagonie
Ponad 5 tys. ludzi na bruk. Duże zwolnienia w Pentagonie
USA grożą Ukrainie? Nie będzie umowy na minerały, odetniemy Starlinka
USA grożą Ukrainie? Nie będzie umowy na minerały, odetniemy Starlinka
Niemcy. Kolejna próba sabotażu. Na celowniku duma marynarki
Niemcy. Kolejna próba sabotażu. Na celowniku duma marynarki
Negocjacje bez udziału Kijowa? Znamy zdanie Ukraińców
Negocjacje bez udziału Kijowa? Znamy zdanie Ukraińców
Strzelanina w Kentucky. Trzy osoby nie żyją
Strzelanina w Kentucky. Trzy osoby nie żyją
USA odmówiły ws. Ukrainy. Mają własny projekt rezolucji
USA odmówiły ws. Ukrainy. Mają własny projekt rezolucji