Kto ograł polskie kasyna?
Podejrzane zlecenia o wartości milionów złotych, zaginione faktury, rachunki opłacane służbowymi kartami kredytowymi - wszystko to doprowadziło firmę kontrolującą ponad połowę rynku polskich kasyn na skraj bankructwa.
Z czym się kojarzą kasyna? Ci, którzy oglądali hollywoodzkie superprodukcje, odpowiedzą pewnie, że ze smakiem dobrej whisky i aromatem kubańskich cygar. Z eleganckimi garniturami, sukniami wieczorowymi i niewyobrażalnymi pieniędzmi. Z fortuną, którą można wygrać, ale którą znacznie częściej można stracić. A na końcu i tak zawsze wygrywa kasyno. Ale nie tym razem. W tym przypadku kasyno przegrało i straciło przynajmniej kilkanaście milionów złotych.
Kiedy przed rokiem audytorzy ze specjalnego departamentu do walki z defraudacjami firmy Ernst & Young wkroczyli do polskiego giganta Casinos Poland, zapewne nie spodziewali się, że cokolwiek może ich zaskoczyć. Do czasu, gdy przejrzeli dokumenty firmy. Znaleźli się w istnym bagnie powiązań, dziwnych transakcji i zagadkowych umów - mówi człowiek, który zna raport końcowy. Suma podejrzanych transakcji może sięgać kilkunastu milionów złotych - dodaje informator "Newsweeka". Tych operacji było tyle, że firma miała problemy z płynnością i dwa lata temu musiała pożyczać pieniądze na spłatę zobowiązań.
Wraz z zawiadomieniem o popełnieniu przestępstwa do prokuratury trafiły pudła pełne dokumentów, umów i faktur. Dochodzenie od kilku miesięcy prowadzi Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod nadzorem warszawskiej prokuratury. Prowadzimy w tej sprawie śledztwo. To wszystko, co mogę powiedzieć - mówi rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Katarzyna Szeska.
Ruletka z Misztalem
Z ustaleń "Newsweeka" wynika, że od 1992 roku kasyna należące do Casinos Poland ochraniała firma Edwarda Misztala. Misztal to jeden z najbardziej znanych funkcjonariuszy okrytej za czasów PRL złą sławą formacji ZOMO. W 1983 r. był dowódcą oddziału, który pobił i porwał działaczy Prymasowskiego Komitetu Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności w Warszawie. Został prawomocnie skazany w 2007 roku na dwa i pół roku więzienia.
Kiedy przyjrzeliśmy się dokumentom spółek, które realizowały kontrakt z Casinos Poland, stało się jasne, że umowa jest bardzo podejrzana. Bo nie ma nic wspólnego z typowym outsourcingiem, a bliżej jej do wyprowadzania pieniędzy na dużą skalę. Zaczęło się w 1992 roku. Misztal i jego ludzie przejęli wtedy ochronę kasyna w Poznaniu. Wcześniej na "bramce" stały tam mętne typy powiązane z półświatkiem. Misztal miał to ukrócić. W ciągu roku ochraniał już wszystkie kasyna spółki Casinos Poland.
Ze śledztwa "Newsweeka" wynika, że w 1993 r. Misztal, jego żona i Casinos Poland założyli spółkę, która ochraniała kasyna. Większość kapitału spółki wyłożyły Casinos Poland, ale to Misztal i jego żona mieli lwią część zysków, pięciokrotnie więcej niż partner. A do podziału było sporo. Kasyna płaciły Misztalowi prawie 20 zł za godzinę pracy jednego ochroniarza. Dawało to jakieś dwa i pół miliona rocznie. A co najważniejsze, dwukrotnie przewyższało stawki rynkowe w tamtych czasach. Z naszych wyliczeń wynika, że tą drogą z Casinos Poland do firm Misztala trafiło kilkanaście milionów złotych.
Postanowiliśmy dotrzeć do ludzi, którzy ze strony Casinos Poland doprowadzili do współpracy z Misztalem. Odpowiedzialnym za pion bezpieczeństwa był Piotr Nassius. To jedna z najbardziej tajemniczych postaci w tej historii. Wychowany na Bliskim Wschodzie. W przeszłości był zatrudniony w MSZ lub MSW. Po upadku PRL kilkanaście lat pracował w Casinos Poland. Ale kiedy chcieliśmy się z nim skontaktować, okazało się, że zmienił pracę.
Odnaleźliśmy go jednak bez większego trudu w nowej firmie: agencji ochrony Edwarda Misztala. - Nie chcę na ten temat rozmawiać, nie ma o czym - oświadczył krótko Nassius przez telefon. A kiedy zaczęliśmy badać akta spółek Misztala, okazało się, że tematów do rozmowy z Piotrem Nassiusem wystarczyłoby na dłuższy wywiad. Mimo że odpowiadał za bezpieczeństwo Casinos Poland, a więc nadzorował pracę Misztala od strony merytorycznej, już w połowie lat 90. został jego wspólnikiem w Protector Service, firmie ochraniającej kasyna. Oznacza to, że pieniądze z Casinos Poland trafiały do jego kieszeni - jako wspólnika Misztala w Protectorze. Co więcej, jako udziałowiec Protectora miał osobisty interes w tym, żeby firma zarobiła jak najwięcej na ochronie kasyn. Nassius musiał dobrze wywiązywać się z oczekiwań Misztala, bo już w 2000 roku został wspólnikiem w jego firmie Agencja Ochrony 909.
Żona Misztala i jego partnerka w interesach mówi bez ogródek, że chodziło o uhonorowanie lojalnego współpracownika. Czy prokuratura ma szansę wyjaśnić, jakie były zależności finansowe między pracownikami kasyna a byłym zomowcem? Jeżeli nawet umowa była niekorzystna, została zawarta ponad 15 lat temu. A to oznacza, że na ściganie jej może być za późno.