Kto groził wiceprezes PiS? Trwa intensywne śledztwo
Intensywne czynności, które zmierzają do ustalenia nadawcy e-mailu z groźbami pod adresem wiceprezes PiS Beaty Szydło prowadzą oświęcimscy policjanci pod nadzorem prokuratury - poinformował zastępca prokuratora rejonowego w Oświęcimiu Mariusz Słomka.
26.10.2010 | aktual.: 26.10.2010 15:48
Słomka powiedział, że jest na razie zbyt wcześnie, by mówić o wynikach. Na razie nieoficjalnie wiadomo jedynie, że e-mail został wysłany za pośrednictwem popularnego w Niemczech serwera pocztowego. Nadawcy listu grozi kara do trzech lat więzienia.
E-mail z groźbami został wysłany w ubiegły wtorek. Tego dnia w łódzkim biurze PiS 62-letni Ryszard C. zastrzelił Marka Rosiaka, asystenta europosła tej partii Janusza Wojciechowskiego, a ciężko ranił nożem Pawła Kowalskiego, asystenta posła Jarosława Jagiełły. E-mail kierowany był na adres poselski Szydło. Zawierał groźby zabójstwa. List zaniepokoił zatrudnioną w biurze w Jawiszowicach koło Oświęcimia asystentkę parlamentarzystki.
Beata Szydło wyjaśniła, że w liście, oprócz obelg, znajdowały się zdania: "zaczęli was zabijać, mam nadzieję, że was wszystkich wybiją" i "ty się przestań pokazywać w mediach, bo możesz przez przypadek też trafić na celownik".
Dyrektor jawiszowickiego biura Iwona Gibas poinformowała, że budynek, w którym znajduje się biuro poselskie, znalazł się pod kontrolą częstych patroli policji i straży miejskiej. Objęte jest ono monitoringiem.
Małopolscy prokuratorzy w podobnej sprawie postawili już zarzut publicznego nawoływania do zniszczenia mienia poprzez spalenie biur wyborczych i poselskich PiS. Usłyszał go w poniedziałek 30-letni Michał K. z Krzeszowic. Mężczyzna przyznał się do zarzutu, wyjaśnił, że był to "głupi żart" i przeprosił.