Kto chce uprawiać GMO?
Ogłoszenie obszaru województwa
wielkopolskiego strefą wolną od organizmów zmodyfikowanych
genetycznie (GMO) - taki projekt uchwały leży w sejmiku od
października ubiegłego roku - informuje "Głos Wielkopolski".
09.03.2005 | aktual.: 09.03.2005 06:21
Jej autorzy przekonują, że nie ma gwarancji, że GMO nie szkodzi człowiekowi. Sejmik ani razu sprawą się nie zajął, bo opinii nie wydała komisja rolnictwa, która zbiera się dopiero dziś. Zdaniem inicjatorów uchwały, gra na czas to celowe działanie co najmniej dwóch członków komisji rolnictwa (Tadeusza Dębickiego i Zbigniewa Ajchlera), którzy zwlekają z podjęciem debaty, bo... sami są zainteresowani uprawą GMO.
Tadeusz Dębicki, radny i szef wielkopolskiej Samoobrony, prowadzi gospodarstwo rolne pod Środą Wielkopolską. W ubiegłym roku zasłynął pomysłem, żeby komisja rolnictwa sejmiku jechała na obrady do... Moskwy, by nawiązać tam kontakty z rolnikami rosyjskimi uprawiającymi cebulę, którą sam na swoich polach uprawia.
Zbigniew Ajchler prowadzi kilka gospodarstw w powiecie międzychodzkim. W tej kadencji sejmiku opuścił SLD i razem z dwoma radnymi założył klub SdPl-UP. O sejmikowych kontrowersjach związanych z GMO wypowiadał się niechętnie, ale na bezpośrednie pytania odpowiadał w sposób przekonujący. - Czy pobrał pan wnioski na uprawianie GMO? - pyta "GW" na terenie gospodarstwa w Izdebnie.
- Dementuję w stu procentach. Nawet nie wiem, jakie firmy zajmują się dystrybucją GMO. Żadnego tego typu wniosku nie składałem i nawet jeśli będzie prawna możliwość handlowania i uprawiania GMO, to takiego wniosku nie złożę. Rozmawiamy przecież w biurowcu spółdzielni, położonej w Sierakowskim Parku Krajobrazowym, tu nie może być mowy o GMO.
- Ale uprawia pan kukurydzę?
- W zarządzanych przeze mnie firmach areał uprawy kukurydzy wynosił do niedawna 350 hektarów, a ponieważ ubiegły rok dla tej hodowli był wyjątkowo zły, ograniczyliśmy uprawę o ponad połowę. Obecnie zastanawiamy się nawet nad całkowitą rezygnacją z uprawy kukurydzy i to nie z powodu nagłośnienia tematu GMO, a z powodów czysto ekonomicznych. To jednak Zbigniew Ajchler, jako przewodniczący komisji rolnictwa, nie poddał tematu pod dyskusję.(PAP)