Kto był u Leppera po śmierci i czego szukał?!
Obraz w telewizorze zatrzymany w pokoju Andrzeja Leppera półtorej godziny po jego śmierci. Bałagan na biurku, choć szef Samoobrony słynął z porządku. Otwarte okno, choć nigdy go sam nie otwierał, bo miał klimatyzację i lubił jej używać. Kto był u Andrzeja Leppera po jego śmierci? Co zabrał?! Na te pytania szuka teraz odpowiedzi prokuratura. Śledczy zebrali już odciski palców z pilota do telewizora. Teraz zbadają komputery i komórki, by sprawdzić, czy ktoś nie skopiował albo nie usunął z nich jakiś informacji.
12.08.2011 | aktual.: 12.08.2011 12:18
To, że Andrzej Lepper popełnił samobójstwo, nie budzi już raczej wątpliwości śledczych. Ani na ciele szefa Samoobrony, ani w jego pokojach i łazience nie znaleziono żadnych śladów, które świadczyłyby o tym, że ktoś mu w tym samobójstwie dopomógł. – Przy upozorowaniu samobójstwa zawsze zostają takie ślady. Nie ma siły, by ich nie pozostawiono, czy to na ciele, czy to na np. na sznurze, czy w pomieszczeniu – mówi oficer policji.
Wprawdzie prokuratura zleciła szczegółowe badania, czy Andrzej Lepper był pod wpływem alkoholu, środków odurzających czy trucizn, a nawet czy nie podano mu leków, które mogły wejść w reakcję z medykamentami, jakie sam na stałe przyjmował – ale śledczy raczej wykluczają możliwość upozorowania samobójczej śmierci. – Aby powiesić odurzonego czy uśpionego, bezwładnego mężczyznę o wadze 90-100 kilogramów, potrzeba dwóch, a nawet trzech silnych mężczyzn. I nie jest możliwe, by zrobić to bez pozostawienia śladów – mówi Faktowi prof. Bronisław Młodziejowski (63 l.), kryminolog i patolog.
Dlatego śledczy skupiają się teraz nad wyjaśnieniem zagadki, kto buszował po pokoju Leppera już po jego śmierci. Muszą wyjaśnić, kto otworzył okna, które zawsze – ze względu na klimatyzację – były zamknięte. O tym, że szef Samoobrony ich nie otwierał, wiedzieli wszyscy jego współpracownicy i byli bardzo zdziwieni, gdy zobaczyli uchyloną ramę. Wielką zagadką jest także fakt, że telewizor w pokoju Leppera odnaleziono z włączoną „stop klatką” z godziny 13.15, a więc prawie półtorej godziny po jego śmierci – specjaliści medycyny sądowej, którzy badali ciało Leppera, są pewni, że zgon nastąpił najpóźniej w piątek o godz. 12. Kto mógł więc zatrzymać obraz w telewizorze i po co? Tym bardziej, że – jak mówią współpracownicy Leppera – on sam nie umiał uruchomić takiej funkcji w odbiorniku.
W dodatku na biurku polityka był bałagan, rozrzucone papiery – a Lepper słynął z tego, że zawsze miał idealny porządek z dokumentami. Także łóżko było skotłowane, a na stole nieład. Czy ktoś w pośpiechu szukał jakiś dokumentów i przez przypadek uruchomił „stop klatkę”?
– Prokuratura bierze pod uwagę wszystkie hipotezy – mówi tajemniczo Monika Lewandowska, rzeczniczka warszawskiej Prokuratury Okręgowej. "Fakt" dowiedział się też, że śledczy zlecili ekspertyzy telefonów komórkowych i komputerów Leppera. Sprawdzą, czy, a jeśli tak, to dokładnie o której przeglądano ich zawartość.
Nawet po skasowaniu danych biegli będą bowiem w stanie odtworzyć, co w nich było. Jeśli były tam słynne „haki na polityków”, o których mówił Andrzej Lepper, i ktoś je skopiował albo usunął, śledczy będą to wiedzieć. Pytanie – kto to zrobił? Tu o odpowiedź będzie trudniej...
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Ból żony Leppera, łzy rodziny. Zdjęcia z pogrzebu lidera Samoobrony