"Książka o Wałęsie jak polityczny akt oskarżenia"
Książkę "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" czyta się raczej jak polityczny akt oskarżenia, a nie poważną pracę historyczną - napisał niemiecki dziennik "Handelsblatt". Publikację komentuje również "Sueddeutsche Zeitung", który zauważa, że w całej sprawie chodzi o ocenę współczesnej polskiej demokracji.
25.06.2008 | aktual.: 25.06.2008 14:34
Według "Sueddeutsche Zeitung" spory, które wywołała publikacja, nie dotyczą wcale głównej tezy książki, jakoby Wałęsa był zarejestrowany jako tajny współpracownik SB o pseudonimie "Bolek". "O wiele zacieklejszy jest spór o wnioski, jakie płyną z książki. Nie chodzi o nic innego jak ocenę współczesnej polskiej demokracji" - pisze dziennik w artykule pt. "Marionetka o imieniu Bolek".
Jak dodaje, niektórzy komentatorzy posuwają się tak daleko, że twierdzą, iż "Wałęsa od początku był marionetką w rękach SB", a poprzez apele o umiar w 1980 roku zapobiegł masowemu powstaniu przeciwko komunistycznym władzom. Jego obrońcy przyznają, iż było to w interesie partii komunistycznej. Ale wskazują jednocześnie, że do rezygnacji z przemocy nawoływał papież Jan Paweł II.
"SZ" pisze także o znakach zapytania wokół wypożyczenia w 1992 roku przez Lecha Wałęsę swoich akt, jakie zgromadziła SB. Podkreśla jednak, że autorzy książki nie podają w wątpliwość zasług Wałęsy w obaleniu reżimu komunistycznego.
"W przeszłości Wałęsa przyznawał, że na początku lat 70. był badany przez agentów SB. Niektóre tezy przemawiają za tym, że mógł być 'Bolkiem'. W takim przypadku jednak przegapił on właściwy moment, by przyznać się do grzechów młodości" - podsumowuje bawarski dziennik.
Autorom chodzi o wydanie wyroku na Wałęsę
Gospodarcza gazeta "Handelsblatt" krytykuje publikację historyków Piotra Gontarczyka i Sławomira Cenckiewicza. Jak pisze, nie dostarczają oni prawdziwych dowodów na to, że Wałęsa był agentem. Zamiast tego prezentują zestaw dokumentów, nie sprawdziwszy, jak powstały" - ocenia korespondent dziennika Reinhold Vetter.
"Książkę czyta się raczej jak polityczny akt oskarżenia, a nie poważną pracę historyczną" - dodaje.
"Autorom nie chodzi o to - i pokazuje to już pierwszy rozdział książki - by wyprowadzić precyzyjny dowód, ale o wydanie politycznego wyroku na Wałęsę jako postaci demokratycznego ruchu, który w 1989 roku poprzez kompromis z komunistycznymi władzami doprowadził do demokratycznej i gospodarczej odnowy Polski. Kompromis przy Okrągłym Stole uznają oni za zdradę ruchu wolnościowego" - pisze Vetter. Dodaje, że jest to zgodne z poglądami braci Kaczyńskich.
Anna Widzyk