"Książka ks. Zaleskiego ma poważne błędy metodologiczne"
Książka ks. Isakowicza-Zaleskiego "Księża
wobec bezpieki" ma poważne błędy metodologiczne - uważa znany
historyk Kościoła i członek Kościelnej Komisji Historycznej ks.
prof. Jerzy Myszor.
02.03.2007 | aktual.: 02.03.2007 17:22
W wypowiedzi dla KAI, ks. prof. Myszor podkreślił, że jest to praca popularnonaukowa. Jeśli miała ona tylko wywołać dyskusję o kondycji Kościoła w okresie PRL, to spełniła swoje zadanie, zanim jeszcze została opublikowana, natomiast na poziomie naukowym wprowadza ona więcej niepokoju i zamieszania niż wyjaśnia, to co rzeczywiście się stało- powiedział.
W ocenie ks. prof. Myszora, autor popełnił bardzo poważne błędy metodologiczne. Przede wszystkim ks. Isakowicz-Zaleski nie wziął pod uwagę charakteru źródeł, które zostały wytworzone przez służbę bezpieczeństwa, a więc wymagają uważnej interpretacji i krytycznego podejścia- podkreślił. Są to źródła jednostronne, a więc przy ich interpretacji powinno być mniej sądów kategorycznych, a więcej hipotez i pytań- dodał.
Zdaniem ks. Myszora, źródła takie powinny być również skonfrontowane z innymi źródłami, przede wszystkim z wszelkimi, skromnymi, ale bardzo istotnymi dokumentami pochodzenia kościelnego. Tymczasem w książce dochodzi najwyżej, i to nie we wszystkich przypadkach, konfrontacja z opinią samego zainteresowanego.
Ks. Myszor odnosi się także do przypadku obecnego biskupa tarnowskiego; książka m.in. opisuje kontakty ks. Wiktora Skworca, zarejestrowanego przez SB jako TW "Dąbrowski", z organami bezpieczeństwa PRL. Tu - zdaniem ks. Myszora - podstawowym błędem - jest nieuwzględnienie przez autora kontekstu społeczno- politycznego, w jakim działał ks. Skworc. Autor książki nie wziął pod uwagę faktu, iż biskupi w tym czasie oprócz funkcji czysto duszpasterskich z konieczności często zabierali głos o charakterze politycznym - uważa ks. Myszor.
Ponadto - jak podkreśla ks. Myszor - ks. Isakowicz-Zaleski wprowadza w błąd czytelnika co do roli ks. Skworca w czasie strajku w kopalni "Mysłowice". Nie chcę przypuszczać, że mamy tu do czynienia z jakąś świadomą manipulacją- dodaje. Ks. Skworc z polecenia ordynariusza katowickiego miał wyciągać ludzi z aresztu, a nie działać na szkodę członków "Solidarności". Wystarczy przypomnieć w tym miejscu aktywną działalność obecnego biskupa tarnowskiego w katowickim Biskupim Komitecie Pomocy Uwięzionym i Internowanym - wyjaśnił.
Ks. Myszor pracował nad biografią bpa Skworca z okresu, gdy był on kapłanem diecezji katowickiej. Sam Skworc upoważnił autorów m.in. do zapoznania się z jego aktami z IPN. W efekcie ustalili oni, że ks. Skworc nie wiedział, że w wyniku rozmowy w wydziale paszportowym w 1979 r. został zarejestrowany jako tajny współpracownik o pseudonimie "Dąbrowski". Nie ma jego zobowiązania do współpracy z SB.
Według książki ks. Zaleskiego, ks. Skworc spotykał się z SB konspiracyjnie, także poza miastem. Miał informować o nastrojach wśród górników.
W obronie bpa Skworca stanął metropolita katowicki abp Damian Zimoń, który oświadczył m.in., że w latach 80., jako kanclerz katowickiej kurii, ks. Skworc rozmawiał z władzami i SB na jego polecenie, informując go o przebiegu rozmów. Zarzucanie biskupowi agenturalnej przeszłości abp Zimoń uznał za zniesławienie.