Książka kelnera Konrada Lassoty ujawnia nowe szczegóły afery podsłuchowej
• Lassota, kelner z afery podsłuchowej, wydał książkę opisującą kulisy nagrań
• Ujawnia ona szczegóły spotkań polityków w restauracji "Sowa i Przyjaciele"
• Kelner pisze o rozmowach rządu Tuska z Kulczykiem ws. sprzedaży Ciechu
• Według kelnera, za podsłuchami miały stać służby specjalne
• Publikacja ma trafić do księgarń 13 kwietnia
• - Nie powiem, że jestem niewinny - powiedział Lassota w RMF FM
31.03.2016 | aktual.: 31.03.2016 10:51
Konrad Lassota w swojej książce "Jak podsłuchałem system: Ośmiorniczki, czyli elita na widelcu" ujawnia nieznane dotąd szczegóły zakulisowych rozmów rządu Donalda Tuska z biznesmenem Janem Kulczykiem w sprawie sprzedaży przedsiębiorstwa chemicznego Ciech.
Lassota pisze, że naciski ze strony kolegi, który był menedżerem zajmującym się gośćmi VIP w restauracji Sowa & Przyjaciele, na rejestrację rozmów Kulczyka oraz prowadzonej przez niego akcji przejęcia pakietu kontrolnego spółki Skarbu Państwa, zaczął odczuwać na początku stycznia 2014 roku.
Pierwsze cztery miesiące roku miały upłynąć od znakiem spotkań miliardera z politykami. Jak pisze Lassota, biznesmenowi "zależało na dotarciu do Donalda Tuska i sfinalizowaniu dużego planu, którego ważnym ogniwem było nabycie pakietu kontrolnego spółki Ciech SA".
Kulczyk spotykał się z najważniejszymi osobami w państwie. W pierwszych rozmowach miał przewijać się temat konfliktu na Ukrainie. "Nie sposób nie zauważyć, że był on nie na rękę miliarderowi" - pisze Lassota.
Autor książki dodaje, że taktyka przedstawicieli koalicji rządzącej opierała się na wysyłaniu na spotkania "drugiego garnituru" - w ważnych rozmowach brali udział zaufani zastępcy, a nie szefowie. Paweł Graś, a nie Donald Tusk, oraz Paweł Tamborski, a nie Włodzimierz Karpiński mieli rozmawiać o prywatyzacji Ciechu z Kulczykiem.
Kelner z detalami opowiada o spotkaniach wysłanników premiera Tuska z Kulczykiem. Podczas jednego z nich, w kwietniu 2014 roku, w Klubie Polskiej Rady Biznesu z Janem Kulczykiem spotkał się wiceminister skarbu Paweł Tamborski i jeden z dyrektorów ministerstwa. Wiceminister przez telefon instruował swoich przedstawicieli, co ustalił z Kulczykiem i jak mają głosować na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy.
Kulczyk miał zapisywać swoje żądania na karteczkach i dlatego nie ma ich na stenogramach z rozmów. Pomięte karteczki w filiżance po kawie miał jednak odnaleźć Lassota.
W grudniu ub. roku Najwyższa Izba Kontroli nie zostawiła suchej nitki na procesie prywatyzacji spółki Ciech, uznając, że podczas sprzedaży akcji Ciechu mógł wystąpić tzw. konflikt interesów. Śledztwo w tej sprawie prowadzi warszawska prokuratura.
Kto za tym stał?
Lassota pisze w swojej książce m.in. że za podsłuchami w restauracjach "Sowa i Przyjaciele" oraz "Amber Room" stały służby specjalne. Autor sugeruje, że przedstawiciele służb nielegalnie korzystali z tego, co usłyszeli na nagraniach, żeby zbijać prywatny majątek. Mieli nawet kupować kelnerom sprzęt.
Według kelnera uznany przez prokuraturę za inspiratora podsłuchów biznesmen Marek Falenta, był tylko jednym z pionków całego procederu.
Lassota pisze, że przez kilkanaście miesięcy, które minęły od wybuchu afery, najczęściej stawianym mu pytaniem było: "Dlaczego to zrobiłeś, dlaczego się na to zgodziłeś?". Na łamach książki odpowiada: "Zrobiłem to, bo mogłem. Złość na bezkarność elit i brak perspektywy zmiany sytuacji sprawiły, że przystałem na propozycję kolegi, Łukasza."
"Byliśmy pionkami w grze służb"
- Nie powiem, że jestem niewinny. Zakładałem podsłuchy z pełną świadomością. To nie jest coś, z czego jestem dumny, ani czego się wstydzę. Podsłuchałem około 30 osób. Mam nadzieję, że nie pójdę do więzienia, bo działałem w dobrej wierze - powiedział w czwartek Lassota na antenie radia RMF FM.
- Nie zarobiłem na nagraniach ani grosza. Po wybuchu afery wiele osób zwracało się do mnie z pytaniem, czy nie sprzedałbym nagrań za naprawdę grube pieniądze. Nie zrobiłem tego, bo ich nie miałem - wyznał kelner.
Pytany o wersję zeznań, która przedostała się do mediów, odpowiedział: - Byłem do niej przymuszony i zastraszony. Dodał, że policja przedstawiła mu rozrysowany schemat, jak mają wyglądać dalsze zeznania. - Policjanci zastraszali mnie, pokazywali mi wizerunki osób, które miały mnie zabić - oznajmił w RMF FM.
Praska prokuratura po 15 miesiącach zakończyła we wrześniu ub. r. śledztwo w sprawie afery podsłuchowej. Dotyczyło ono podsłuchiwania od lipca 2013 r. kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Oskarżone zostały cztery osoby - biznesmen Marek F., jego współpracownik Krzysztof R. oraz dwóch kelnerów z warszawskich restauracji. Akt oskarżenia obejmował 66 nagranych rozmów.