Książęce dzieci z nieprawego łoża
W opublikowanym we wtorek
pośmiertnym wywiadzie prasowym zmarły niedawno holenderski książę
Bernard wyznał, że ma dwie nieślubne córki, w tym jedną, o której
istnieniu opinia publiczna do tej pory nie wiedziała.
W rozmowie z przedstawicielem dziennika "De Volkskrant" małżonek byłej królowej Juliany oświadczył, iż jest ojcem nie tylko mieszkającej we Francji 37-letniej Alexii, lecz również Alicji - 50-letniej architekt terenów zielonych, która mieszka w Stanach Zjednoczonych.
Zmarły 1 grudnia w wieku 93 lat Bernard powiedział holenderskiej gazecie, że jego szacowany na 200 mln euro majątek zostanie równo podzielony pomiędzy sześcioro dzieci, w tym królową Holandii Beatrix oraz pozostałe trzy córki z małżeństwa z Julianą.
W 1937 r. niemiecki książę Bernard Lippe-Biesterfeld poślubił starszą od niego o dwa lata ówczesną holenderską następczynię tronu Julianę. Po niemieckiej napaści na Holandię w maju 1940 r., ówczesna monarchini królowa Wilhelmina wraz z Julianą i jej rodziną zdołała ujść do Wielkiej Brytanii.
Książę Bernard, niegdyś oficer korpusu jazdy SS, służył najpierw jako pilot w RAF, a 1944 r. objął naczelne dowództwo holenderskich sił zbrojnych. Kariera wojenna zapewniła mu znaczny szacunek poddanych.
W 1976 r. ujawniono oficjalnie, że przyjął ponad milion dolarów łapówki od amerykańskiego koncernu lotniczego Lockheed za obietnicę lobbyingu w holenderskim rządzie. Parlament uwolnił jednak księcia od odpowiedzialności karnej.
Bernard zmarł na raka 1 grudnia, w osiem miesięcy po zgonie małżonki. Opublikowany w "De Volksrant" wywiad jest rezultatem dziewięciu długich rozmów z księciem, które miały miejsce na przestrzeni czterech lat - od początku 2001 do wiosny 2004 r.
Nie ma dla mnie znaczenia, czy ludzie będą wspominali mnie jako równego gościa, czy jako kobieciarza. Skoro i tak niezmiennie mają mnie za łajdaka, dam im tę satysfakcję. Martwiłoby mnie natomiast stwierdzenie: był do niczego - powiedział gazecie książę.
Bernard wyjawił, że Alicja przyszła na świat, kiedy jego małżeństwo z Julianą przeżywało poważny kryzys; królowa korzystała wtedy z usług ekscentrycznego uzdrowiciela Greeta Hoffmansa.
W następstwie kryzysu parlament holenderski powołał specjalną komisję do zbadania sprawy Hoffmansa, którego w 1956 r. odprawiono, a para królewska pogodziła się. Alicję trzeba było zostawić samą - tłumaczył po blisko pół wieku jej ojciec. Zaznaczył, że Juliana wiedziała o jego nieślubnych córkach i akceptowała je: Moja żona mówiła, że są to wyjątkowo miłe dzieci.
Za życia książę Bernard stworzył w swojej drugiej ojczyźnie wizerunek dobrotliwego gentlemana, w okularach i z goździkiem w butonierce. Za granicą uważano go za aktywnego "akwizytora" holenderskiego przemysłu. Zasłynął również pracą w WWF (World Wildlife Fund - Światowym Funduszu na rzecz Przyrody), którego był pierwszym przewodniczącym.