Książę Lubomirski odzyskał obrazy
Kolekcja 49 obrazów, znacjonalizowanych wraz z majątkiem rodu Lubomirskich w podczęstochowskiej Kruszynie, odebrana została w poniedziałek przez rodzinę z opiekującego się nią Muzeum w Radomsku - poinformował dyrektor muzeum Krzysztof Zygma. O zwrocie dzieł sztuki zadecydował wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego.
06.12.2004 | aktual.: 06.12.2004 15:17
Książę Stanisław Lubomirski-Lanckoroński, właściciel odzyskanego w roku 1990 pałacu w Kruszynie, przez 18 lat starał się o zwrot kolekcji obrazów, które zdobiły niegdyś siedzibę rodu. Muzeum w Radomsku chciało zatrzymać w depozycie 38 najcenniejszych obrazów - "Poczet książąt i królów polskich".
Lubomirski cieszy się z odzyskania dzieł, lecz ubolewa, że wymagało to drogi sądowej. Chciałem, ale nie mogliśmy się porozumieć z muzeum. Obstawali przy swoich warunkach zatrzymania pocztu królów w depozycie. Dla mnie były one mniej korzystne - powiedział.
Cała kolekcja, czyli(oprócz pocztu)_ "Kalendarz łowiecki" - obraz przedstawiający pałac i park w Kruszynie - oraz portrety przodków(10 mężczyzn), znajdowała się w posiadaniu muzeum od 1973 roku_ - powiedział dyrektor Zygma. Były w opłakanym stanie i w minionych latach wielkim kosztem zostały odrestaurowane.
Dyrektor Muzeum w Radomsku starał się zatrzymać w depozycie najcenniejsze portrety - anonimowe kopie cyklu Bacciarellego. Rozmowy z księciem Lubomirskim trwały wiele lat, ale nie odniosły skutku.
Nie mogliśmy spełnić warunków, jakie podyktował nam książę - mówi dyr. Zygma. - Zaproponował nam ubezpieczenie pocztu na 380 tysięcy zł, podczas gdy eksperci wycenili jego wartość na 125 tysięcy zł. Nas interesowała umowa na 5-10 lat, a właściciela na rok. Wobec tej różnicy zdań Stanisław Lubomirski-Lanckoroński odwołał się do sądu, a ten nakazał zwrot wszystkich obrazów.
Muzealnicy nie kryją swojego rozżalenia, chociaż rozumieją starania rodziny o odzyskanie własności. Gdyby nie nasze starania i opieka konserwatorska, cała kolekcja już by nie istniała - tłumaczył dyr. Zygma. - Zdjęcia pokazują, w jak krytycznym stanie znajdowały się, kiedy do nas trafiły. Na dodatek wyrokiem sądu musimy zapłacić blisko 11 tys. kosztów, co dla nas jest ogromnym wydatkiem - dodał.
Mam nadzieję, że kiedyś powrócę do dawnej siedziby rodu w Kruszynie, którą kocham, ale nie stać mnie, by z renty lub emerytury mojej żony-nauczycielki odrestaurować niszczejący pałac i powiesić w nim obrazy. Nadal poszukuję inwestora - dodaje Stanisław Lubomirski.