Ksiądz z Halemby dla WP: mówię rodzinom "czekamy"
Byłem wczoraj w kopalni i widziałem reakcje rodzin górników. Niektórzy krzyczeli z radości, inni płakali. Ja nie tracę nadziei i mówię im, że trzeba czekać - mówi Wirtualnej Polsce ks. Ryszard Kokoszka, proboszcz parafii rzymskokatolickiej p.w. Bożego Narodzenia w Halembie, dzielnicy Rudy Śląskiej.
22.11.2006 | aktual.: 17.06.2008 13:12
Agnieszka Niesłuchowska: Był ksiądz wczoraj w kopalni i widział się z rodzinami uwięzionych pod ziemią górników. Jaka panowała tam atmosfera?
Ks. Ryszard Kokoszka: W momencie kiedy wszedłem panował tam ogromny niepokój. Rodziny górników zgromadziły się w stołówce w oczekiwaniu na odczytanie listy ofiar. Reakcje były dwojakie – najbliżsi tych, którzy wyjechali szczęśliwie na górę krzyczały z radości, natomiast inni płakali. To normalne w takich sytuacjach. Ja razem z dwoma wikariuszami pojechałem tam, żeby być z wszystkimi potrzebującymi.
Jak to dzisiaj wygląda?
- właśnie się wybieram do kopalni, żeby spotkać się z ludźmi, bo do tej pory udzielałem samych wywiadów, a media dzwoniły bez przerwy.
Jak się ksiądz będzie dalej w tę pomoc angażował?
- Poprzez modlitwę. Jeszcze wczoraj modliliśmy się w kopalni. Dzisiaj o 7. była msza święta w intencji ofiar i rodzin, o 17.30 jest nabożeństwo poświęcone tej tragedii.
Będzie też spotkanie z rodzinami górników?
- to jest kwestia bardziej psychologa niż księdza. Ja mogę służyć radą duchową, ale nie mogę powiedzieć ludziom w kopalni „chodźcie do mnie”.
Czego potrzebują rodziny, z którymi się ksiądz spotkał. O co proszą?
- W pierwszej kolejności mówią o nadziei i ja w nich tę nadzieję podtrzymuję. Jako ksiądz jestem gotów na najgorsze i będę im delikatnie mówił także o wierze w życie wieczne.
Czy są słowa, którymi można ulżyć cierpieniu rodzin górników?
- To są głównie wyrazy współczucia, choć przede wszystkim milczenie. Sam wiem, że jak przeżywałem śmierć mojego ojca, to te wszystkie słowa do mnie nie docierały, bo to każdy na swój sposób przeżywa. Wczoraj powiedziałem im: "jestem z wami i pamiętam w modlitwie". Nie wiem czego się spodziewać, więc mówię im ”czekamy”. Cały czas mamy radio włączone i nasłuchujemy nowych informacji. Nie tracę nadziei, chociaż komunikaty są coraz gorsze.
Rozmawiała Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska