Ksiądz podzielił parafian
Proboszcz z Białołęki wzywał wczoraj
ochroniarzy oraz policję, bo parafianie nie chcieli go wpuścić do
kościoła - pisze "Słowo Polskie - Gazeta Wrocławska".
29.03.2004 | aktual.: 30.03.2004 06:56
Niedzielna msza o godz. 11 się nie odbyła. Pod kościołem na księdza czekało około 200 mieszkańców Białołęki i Droglowic. Zagrodzili mu wejście. Ksiądz wezwał ochroniarzy z firmy Hertz. Ochroniarze zadzwonili zaś po policję - informuje gazeta.
Mieszkańcy gminy są skonfliktowani z księdzem Zbigniewem Dymitrukiem. Wioski są podzielone. Część ludzi broni księdza, część go oskarża. Obie grupy organizują akcje, zebrania i konferencje prasowe. 66 osób podpisało się pod skargą na księdza, skierowaną do biskupa Adama Dyczkowskiego, ordynariusza diecezji zielonogórsko-gorzowskiej - podaje "Słowo Polskie - Gazeta Wrocławska".
"Nie chcieliśmy wpuścić księdza do kościoła, bo chcemy innego pasterza" - powiedziała gazecie kobieta, która brała udział we wczorajszej akcji przeciwko księdzu. Już w czwartek część parafian miała przeciwko niemu wystąpić w trakcie Drogi Krzyżowej. Szykowali podobno taczki. Ale ksiądz odwołał nabożeństwo - pisze dziennik.
Część mieszkańców broni księdza, że dobry człowiek i wiele zrobił dla parafii. Głośniejsi są jego krytycy. Księdzu zarzucają m.in., że miał romans z jedną z parafianek. Nie przyznaje się do tego ani ksiądz, ani parafianka. Jej rodzina, mąż i dzieci twierdzą jednak, że romans był. Ksiądz tłumaczy, że protest przeciwko niemu wybuchł, gdy zaczął wyjaśniać sprawy finansowe parafii po swoim poprzedniku - pisze "Słowo Polskie - Gazeta Wrocławska". (PAP)