PolskaKsiądz-oszust oferował pracę w Australii

Ksiądz-oszust oferował pracę w Australii

Wrocławska policja zatrzymała 57-letniego
mężczyznę, który podając się za księdza, szefa Instytutu
Jerozolimskiego, werbował ludzi do pracy w Australii. W zeszłym
tygodniu Kuria Metropolitalna we Wrocławiu ostrzegała wiernych
przed działalnością oszusta.

Jak poinformował Artur Falkiewicz z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, mężczyzna miał oszukać co najmniej trzy osoby. Poszkodowanych, od których mężczyzna pobierał po 380 dolarów i 70 zł, może być znacznie więcej. Ogłoszenia zamieszczał bowiem w gazetach w całej Polsce - opowiadał Falkiewicz.

Zatrzymany, to mieszkaniec Radomia, podawał się za księdza i szefa Instytutu Jerozolimskiego pod wezwaniem Jana Umiłowanego Ucznia Pańskiego, który mieścił się w najprawdopodobniej prywatnym mieszkaniu na jednym z wrocławskich osiedli. Werbowani przez niego ludzie mieli w Australii zarobić po 4 tys. zł.

Jeszcze w ubiegłym tygodniu Kuria Metropolitalna we Wrocławiu wydała oświadczenie, w którym ostrzegała wiernych i duchowieństwo przed działalnością oszusta. "Instytut ten rozpoczął swoją działalność bez wiedzy i zgody księdza arcybiskupa metropolity wrocławskiego, czego wymaga od każdej instytucji kościelnej prawo kanoniczne. Z tego trzeba wnioskować, że Instytut Jerozolimski nie należy do Kościoła katolickiego, nie posiada też żadnego z nim związku" - napisano w komunikacie.

Ponadto kuria podkreślała, że "człowiek kierujący działalnością Instytutu, podający się za kapłana katolickiego, sprawujący w założonej przez siebie kaplicy msze święte, zbierający datki finansowe i wykorzystujący w swej działalności wizerunek i autorytet Kościoła katolickiego, nie posiada święceń kapłańskich udzielonych mu przez katolickiego biskupa; nie może dlatego sprawować mszy świętej ani wykonywać żadnych innych czynności zarezerwowanych kapłanom Kościoła".

Falkiewicz wyjaśnił jednak, że dla postępowania prowadzonego przez policję nie jest ważne czy mężczyzna jest księdzem czy nie. Zatrzymanemu grozi do 8 lat pozbawienia wolności.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)