Ksiądz odwołany. Miał molestować nieletnich
Abp Andrzej Dzięga odwołał dyrektora Instytutu Medycznego imienia Jana Pawła II w Szczecinie. Metropolita szczecińsko-kamieński miał podjąć decyzję podczas spotkania z mężczyzną wykorzystanym seksualnie przed laty przez oskarżanego duchownego - podaje "Więź".
Do odwołania doszło w czwartek. Katolicki portal "Więź" podał, że informację potwierdził już rzecznik archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej ks. Sławomir Zyga. Tymczasowo obowiązki przejął dotychczasowy zastępca Marcin Janda.
Decyzja podjęta przez abp. Dzięgę miała zapaść po jego środowym spotkaniu z ofiarą księdza. "Dla arcybiskupa, który jest metropolitą szczecińsko-kamieńskim od 12 lat, było to pierwsze osobiste spotkanie z jakąkolwiek osobą skrzywdzoną przez duchownego, któremu wcześniej powierzył poważne zadania w imieniu archidiecezji" - pisze serwis, podkreślając, że ksiądz utraconą wczoraj funkcję objął 11 lat temu.
Zobacz też: Rydzyk skarży się na limity w kościołach, mówi o "orgiach satanistycznych". Wiceminister odpowiada
Szczecin. Ksiądz odwołany. Biskupi mieli wiedzieć o przestępstwach
O molestowaniu nieletnich przez księdza biskupi wiedzieć mieli już od 1995 roku. Nic w sprawie nie zrobiła jednak szczecińska kuria, choć do ostatniego przypadku wykorzystania seksualnego dojść miało w 2000 roku.
Ostatecznie władze Kościoła wszczęły śledztwo dopiero w 2008 roku, kiedy to światło dzienne ujrzała publikacja "Gazety Wyborczej" - z ustaleń dziennika wynikało, że duchowny miał molestować swoich podopiecznych ze schroniska im. Świętego Brata Alberta. Jego ofiary były w wieku 13-16 lat.
W tym samym roku został skazany przez kościelny trybunał za przestępstwa seksualne, których miał dopuścić się na wychowankach. Kapłan złożył jednak apelację i do dzisiaj sprawa nie została zakończona. Duchownego nie skazał także i sąd świecki, ponieważ przestępstwa się przedawniły.
Mimo pojawiających się oskarżeń i niekorzystnych dla niego zeznań wychowawców, zakonników i jednej zakonnicy, ksiądz jeszcze przez długi czas pracował z dziećmi.
Źródło: "Więź", TVN24