Ksenia wracała z rehabilitacji. Niewyobrażalna tragedia na drodze
Ogromna tragedia w Brzezinach. Latem zeszłego roku czteroletnia Ksenia w wypadku doznała licznych złamań i porażenia kończyn dolnych. Kilka dni temu, wracając z rehabilitacji, zginęła w wypadku, do którego doprowadził jadący pod prąd 69-latek.
17.01.2024 | aktual.: 17.01.2024 07:20
Dwuletnia wówczas Ksenia i jej mama uciekły do Polski z ogarniętej wojną Ukrainy w marcu 2022 roku. Kobieta znalazła pracę w Brzezinach w powiecie kaliskim. Razem z córeczką zaczęły wracać do normalnego życia i przyzwyczajać się do nowej rzeczywistości.
W sierpniu zeszłego roku z wizytą przyjechali ich bliscy z Ukrainy. Wtedy zaczęła się gehenna matki Kseni.
Tragiczny finał rodzinnej wycieczki
"Ksenia z dziadkiem i ciocią pojechała na wycieczkę do Częstochowy. W Grudnej koło Bełchatowa w ich renault modus wjechało pędzące z dużą prędkością bmw, którym kierował 32-latek" - opisywała lokalna "Gazeta Wyborcza".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziadek i ciocia dziewczynki zginęli na miejscu. Ksenia została przetransportowana śmigłowcem LPR do szpitala. Miała złamany kręgosłup i miednicę. Poruszeni mieszkańcy Brzezin zorganizowali zbiórkę na leczenie dziewczynki.
Jechał pod prąd
- W zbiórkę włączył się także lokalny przedsiębiorca Eugeniusz Stempień, właściciel sklepów budowlanych. To on zawiózł dziewczynkę na początku tego roku na turnus rehabilitacyjny - opowiedziała TVN24 Wioletta Przybylska, dyrektorka wydziału promocji w starostwie powiatowym w Kaliszu.
13 stycznia na trasie S5 pomiędzy węzłami Opławiec i Bydgoszcz Zachód w kierunku Poznania doszło do kolejnego tragicznego wypadku. 69-latek jechał drogą pod prąd, przez co zderzył się z prawidłowo jadącym mercedesem. Tym właśnie busem podróżowała czteroletnia Ksenia i brzeziński przedsiębiorca. Dziewczynka wracała z turnusu rehabilitacyjnego.
Sprawca wypadku zginął na miejscu. Pięć osób z mercedesa zostało przewiezionych do szpitala. Dzień po wypadku zmarła Ksenia, a kierowca, którym był Eugeniusz Stempień, 15 stycznia.
Źródło: TVN24, KMP Bydgoszcz